Saturday, June 21, 2025

O jedynej obiecującej postawie wobec świata zdającego się biec coraz szybciej ku zatraceniu

W świecie zdającym się biec coraz szybciej ku zatraceniu można przyjąć jedną z czterech zasadniczych postaw: postawę psychopaty, który chce czynnie przyspieszać wszelkie rozgrywające się niszczycielskie procesy; postawę fantasty, który w ich obliczu wciąż bezkrytycznie roi o perspektywach „powszechnego braterstwa” i „uniwersalnego dobrobytu”; postawę nihilisty, który w odrętwieniu bądź lekceważeniu oczekuje na ”nieuchronny wyrok”; lub postawę człowieka dobrej woli, który wie, że przyjęcie stosownej perspektywy daje niezmąconą pewność ocalenia w osobistym wymiarze tego wszystkiego, co jest ocalenia warte, choćby wszystko inne miało bezpowrotnie przepaść.

Nie trzeba dodawać, że tylko ostatnia z owych postaw nie tylko nie jest samobójcza, ale też jako jedyna ożywia wewnętrzny pokój, którego nikt ani nic nie jest w stanie zmącić. Grunt zatem, żeby skupić wszelkie wysiłki rozumu, sumienia i woli na wykształceniu w sobie podobnego nastawienia, zwłaszcza w erze permanentnego jazgotu i wszechobecnej tandety ukierunkowanych na wplątanie człowieka w fałszywe wybory między różnymi odmianami i kombinacjami trzech pozostałych z wyżej wspomnianych nastawień. Wymaga to co prawda żelaznej dyscypliny i nieustannej czujności, ale świadomość bezcennej nagrody, którą można dzięki nim wywalczyć, powinna być w tym kontekście aż nadto wystarczającą motywacją.

Saturday, June 14, 2025

Nikt nie jest już w stanie być dziś erudytą, a jednocześnie każdy musi się nim dziś stać

W obecnym czasie nikt nie jest w stanie być erudytą, a jednocześnie każdy musi być erudytą. Ściślej rzecz ujmując, nikt nie jest obecnie w stanie posiąść szczegółowej i wyczerpującej wiedzy z zakresu polityki, stosunków międzynarodowych, ekonomii, psychologii, informatyki i wielu innych kluczowych dziedzin, a jednocześnie każdy musi tę wiedzę posiadać, jeśli nie chce dać się wplątać w którąś z mniejszych lub większych kabał regularnie prokurowanych przez rozmaite wichrzycielskie czynniki.

Stąd jedynym sposobem na przejście przez ten czas suchą stopą jest konsekwentne kierowanie się nie tyle przaśnym "zdrowym rozsądkiem" czy mgławicową "intuicją", co mądrością w klasycznym tego słowa znaczeniu, a więc jak najdojrzalszym pojmowaniem filozoficzno-teologicznych "pierwszych zasad" rządzących rzeczywistością. Wymaga to tym samym nie tyle wszechstronności, geniuszu czy szczególnego natchnienia, co poważnego i pryncypialnego stosunku wobec spraw ostatecznych, który pozwala błyskawicznie docierać do sedna wszelkich zasadniczych kwestii i przenikać spowijające je tysięczne błahostki, wrzawy, zwiedzenia i bałamuctwa.

Podsumowując, szczególnie dziś trzeba ćwiczyć się w ujmowaniu wszystkiego w perspektywie „tak, tak; nie, nie”, jeśli nie chce się nieodwracalnie ugrzęznąć w odmęcie niezliczonych „być może”, „a kto to wie” czy „to wszystko jedno”. Innymi słowy, trzeba być dziś wyjątkowo, dogłębnie i jednoznacznie zdecydowanym, jeśli nie chce się dopuścić do sytuacji, w której będzie się poddanym decyzjom sił najmniej do tego powołanych.

Thursday, June 5, 2025

Liberalizm: prawo naturalne, jurysdykcyjna decentralizacja i ewangeliczne wezwanie do wolności, nie "poprawianie świata" i "bycie sobą"

Jeśli tragicznie wyświechtane i nadużywane pojęcie, jakim jest „liberalizm”, ma wciąż zachowywać jakiekolwiek logicznie przejrzyste oraz ideowo, historycznie i instytucjonalnie umocowane znaczenie, musi ono oznaczać filozofię postulującą maksimum wolności osobistej połączonej z maksimum osobistej odpowiedzialności za swoje czyny. Jako taka, jest to filozofia wywodząca się z zespolenia klasycznej doktryny prawa naturalnego, jurysdykcyjnej decentralizacji średniowiecznej Europy oraz ewangelicznego powołania do wolności.

Nie wywodzi się ona natomiast z rewolucyjnej doktryny „praw człowieka”, z „dialektycznej” czy „ewolucyjnej” wizji konsekwentnego „poprawiania świata”, ani też z „postmodernistycznej” perspektywy tożsamościowego samostwarzania. Wszystkie zjawiska zawierające się w tym drugim zestawieniu są jedynie karykaturą klasycznej doktryny liberalnej, żerującą pasożytniczo na jej dorobku, wykoślawiającą jej konstytutywne elementy i prowadzącą w praktyce życia społecznego do coraz liczniejszych i bardziej absurdalnych form zniewolenia.

Stąd mówienie, zwłaszcza dziś, o jakimkolwiek konflikcie „liberalizmu” z „tradycją”, „rodziną”, „wspólnotą” czy „klasyczną kulturą” jest uwłaczające dla wszystkich tych pojęć. Zamiast tego, chcąc być rzetelnym, należy dziś mówić o konflikcie pseudopogańskiego trybalizmu z samobójczym infantylizmem, z których żaden nie ma nic wspólnego z realistycznie pojmowaną wolnością, nawet jeśli ten drugi znacznie częściej ma czelność się na nią powoływać. Jeśli zatem umiłowanie wolności ma obecnie cokolwiek znaczyć, musi znaczyć przede wszystkim równie roztropne, co bezkompromisowe zwalczanie obu tych zatraceńczych ideologii, czyli niezłomne trzymanie się tej wąskiej drogi, która jako jedyna pozwala człowiekowi zachować godność jednostki równie autonomicznej, co świadomej swych ograniczeń, i równie samorządnej, co współzależnej.