Tuesday, August 22, 2017

The Missing Link Between Truth and Goodness

In addition to being economically inefficient and ethically unjustifiable, statism is also aesthetically revolting: it suggests that complex social challenges can be addressed by the crudest principle of "might makes right", or, to put things metaphorically, that broken quantum computers can be fixed by repeatedly pummeling them with a caveman's club. It seems to me that even if, per impossibile, such a vision of reality were true, it would be unacceptable to any person with a modicum of good taste.

Perhaps, then, what is most sorely lacking in this world is not sound economic and ethical theory - their crucial value notwithstanding - but effective methods of imparting sane aesthetic sensitivity to the masses, so that their economic common sense and prudent moral judgment can withstand the corrosive kitsch of statist propaganda. Perhaps in the realm of social thinking, as seems to be the case in so many other realms as well, it is beauty that is the crucial missing link between truth and goodness.

Monday, August 21, 2017

Nie ma alternatywy dla ekonomizacji życia

Ekonomia to logika działania, a zatem zżymanie się na "ekonomizację życia" jest równie nierozsądne, co zżymanie się na "logicyzację myślenia". Jeśli logikę uznać za fundament wszelkiej mądrości teoretycznej, to ekonomię trzeba uznać za fundament wszelkiej mądrości praktycznej. Alternatywą wobec logicznego myślenia nie jest myślenie "romantyczne", "humanistyczne" czy "artystyczne", tylko bezmyślność. I, analogicznie, alternatywą wobec ekonomicznego działania nie jest działanie "filantropijne", "bezinteresowne" czy "nonkonformistyczne", tylko wegetacja. Tertium non datur - zaś to, co uchodzi w obiegowej opinii za sztandarowy przejaw "ekonomizacji życia" - czyli siermiężny korporacjonizm i etatystyczna "inżynieria społeczna" - jest właśnie owocem mentalności przesiąkniętej wiarą w opisywane wyżej fałszywe dychotomie.

Tuesday, August 15, 2017

O naturze władzy najgorszej z korporacji

Każdy, kto drży przed "władzą rynkowych korporacji" i chciałby ją ograniczyć przy pomocy władzy demokratycznych państw, powinien zdać sobie sprawę, że ta druga jest niczym innym, jak władzą korporacji rodem z najgorszego dickensowskiego koszmaru.

Otóż tzw. demokratyczne państwa to korporacje, które 1) siłowo przyznają sobie na danym terytorium pozycję monopolisty, 2) siłowo zmuszają wszystkich mieszkańców danego terytorium do finansowania swojej działalności, 3) wmuszają w swoich "klientów" dowolnie wybrane przez siebie "usługi", 4) zastrzegają sobie prawo do dowolnego modyfikowania zakresu i ceny owych "usług", 5) dążą do siłowego usunięcia lub skrępowania wszelkiej konkurencji w dowolnym obszarze działalności gospodarczej, jeśli uznają tę konkurencję za niepożądaną, i 6) w razie niesubordynacji zastrzegają sobie prawo do pozbawienia swoich "klientów" własności, zdrowia, a nawet życia.

W dodatku, aby nie tylko skrzywdzić materialnie, ale też obrazić intelektualnie swoje ofiary, twierdzą one, że wszystkie ich powyższe cechy nie są problematyczne dlatego, że każdy z ich "klientów" otrzymuje w owych korporacjach pojedynczy udział, który 1) nie może zostać sprzedany, 2) nie może zostać uzupełniony o dodatkowe udziały zwiększające kompetencje udziałowca, 3) nie wiąże się z otrzymywaniem jakichkolwiek dywidend ani potencjalnych zysków kapitałowych, i 4) uprawnia udziałowca wyłącznie do dokonania raz na kilka lat wyboru pomiędzy kilkoma radami nadzorczymi sformowanymi uprzednio całkowicie niezależnie od jego woli w tej materii.

W świetle powyższego trudno uniknąć wniosku, że ci, którzy w strachu przed wpływem korporacji rynkowych podporządkowują się władzy tzw. demokratycznych państw, tym samym podporządkowują się również władzy czegoś innego - zjawiska ani nie rynkowego, ani nie politycznego, ale psychologicznego, a nazywającego się syndromem sztokholmskim. Inne bowiem interpretacje ich zachowania w tym zakresie musiałyby już być znacznie mniej życzliwe.

Saturday, August 12, 2017

First, Do Not Destroy Scarce Resources

Slavery never leads to diligence, war never leads to socially useful innovation, consumption never leads to productivity, inflationary redistribution never leads to increases in social wealth, and no form of destruction ever leads to anything constructive, except perhaps for a lesson for the future - though even that happens far too rarely.

It might seem that the above is a self-evident proposition, but it is only the science of economics that expounded this proposition in a logically exhaustive manner. If there is one lesson that everyone should learn from studying even the most elementary economics, and if there is one major intellectual gift that sound economists gave humanity, then it is precisely this vaccine against Orwellian superstition, according to which destruction contains any productive value. If the motto of sound medicine is "first, do no harm", then the motto of sound economics is "first, do not destroy scarce resources", especially human resources. And if humanity is to enjoy not just health, but also prosperity, then the latter of these mottos has to become as well known and widely accepted as the former one.

Wednesday, August 9, 2017

Sustainable Liberty and its Normative Flavors

There is no such thing as "conservative libertarianism" or "progressive libertarianism" - they are mirages rooted in category mistakes. Liberty shackled by "conservatism" quickly dies under the weight of superstition and prejudice. Liberty hollowed out by "progressivism" quickly dissolves into nihilism. On the other hand, genuine, solid, and sustainable liberty is associated both with the "preventive" virtues of temperance and prudence - without which it becomes detached from responsibility, thus turning into license - and with the "developmental" virtues of resourcefulness and courage - without which it becomes detached from self-reflection, thus turning into a slogan. In other words, liberty without any "conservative" or "progressive" flavor is not only not normatively hollow, but, on the contrary, it is the only liberty that can be normatively fruitful.

Tuesday, August 8, 2017

Po pierwsze nie niszczyć rzadkich zasobów

Z niewolnictwa nigdy nie bierze się pracowitość, z wojny nigdy nie bierze się społecznie użyteczna innowacyjność, z konsumpcji nigdy nie bierze się produktywność, z inflacyjnej redystrybucji nigdy nie bierze się ogólny wzrost bogactwa i z żadnej innej formy destrukcji nigdy nie bierze się nic konstruktywnego - chyba że jedynie nauczka na przyszłość, choć i ta pojawia się w tym kontekście o wiele zbyt rzadko.

Może się wydawać, że to oczywistość - bo rzeczywiście jest to oczywistość - ale dopiero nauka, jaką jest ekonomia, przedstawiła ową oczywistość w logicznie wyczerpującej formie. Jeśli istnieje jedna lekcja, jaką każdy powinien wyciągnąć z nauki ekonomii na choćby najbardziej podstawowym poziomie, i jeśli istnieje jeden główny intelektualny dar, jaki rzetelni ekonomiści przekazali ludzkości, to jest to właśnie szczepionka na rozmaite orwellowskie przesądy, wedle których w niszczeniu zawiera się jakakolwiek rozwojowa wartość. Jeśli motto rzetelnej medycyny to "po pierwsze nie szkodzić", to motto rzetelnej ekonomii to "po pierwsze nie niszczyć rzadkich zasobów", zwłaszcza zasobów ludzkich - i jeśli ludzkość ma żyć nie tylko zdrowo, ale też dostatnio, to drugie z nich musi stać się równie powszechnie znane i akceptowane, jak to pierwsze.

Monday, August 7, 2017

O lokalnych i globalnych ograniczeniach władzy

Jeśli wyjść z założenia, że każda władza jest złem, to w im większym stopniu jest ona organizacyjnie podzielona i potencjalnie wewnętrznie skłócona, tym jest ona słabsza, a tym samym mniej zła. Stąd oczywista - nawet jeśli jedynie względna - wartość instytucji trójpodziału władzy, konstytucyjnych ograniczeń czy autonomii lokalnych samorządów. Z tego samego powodu bierze się również względna wartość przynajmniej częściowego podporządkowania suwerenności władz narodowych rozmaitym międzynarodowym traktatom oraz ponadnarodowym organizacjom takim jak np. UE. Jest to nic innego, jak rozszerzenie na poziom międzynarodowy wspomnianych wyżej instytucji ograniczających samowolę władzy na poziomie narodowym.

Sytuacją optymalną byłoby rzecz jasna w tym kontekście zaistnienie świata złożonego wyłącznie z całkowicie autonomicznych obszarów własnościowych zintegrowanych na bazie dobrowolnie akceptowanych kodeksów prawno-regulacyjnych wypracowanych przez prywatne, konkurujące ze sobą agencje obronne, mediacyjne i arbitrażowe. Mając tego świadomość należy jednak pamiętać, że świat złożony z wewnętrznie podzielonych i konstytucyjnie skrępowanych władz narodowych, podporządkowanych dodatkowo międzynarodowym traktatom i wymogom uczestnictwa w ponadnarodowych organizacjach, jest światem znacznie bliższym powyższemu ideałowi niż świat "w pełni suwerennych państw narodowych", zwłaszcza takich, które nie dbają o "formalną iluzję wewnętrznego rozdrobnienia swoich struktur władzy".

Saturday, August 5, 2017

Samoświadoma wolność i jej normatywne odcienie

Nie ma niczego takiego jak "wolność konserwatywna" ani "wolność postępowa" - to miraże wynikające z popełniania błędów kategorialnych. Wolność skrępowana "konserwatyzmem" szybko ginie pod ciężarem zabobonu i uprzedzenia. Wolność wyjałowiona "postępowością" szybko rozpływa się w nihilizmie. Natomiast wolność trwała i samoświadoma trzyma się zarówno "zapobiegawczych" wartości wstrzemięźliwości i rozwagi - bez których odrywa się od odpowiedzialności, stając się samowolą - jak i "rozwojowych" wartości przedsiębiorczości i odwagi - bez których odrywa się od ciągłej autorefleksji, stając się atrapą. Innymi słowy, wolność pozbawiona "konserwatywnego" bądź "postępowego" zabarwienia nie tylko nie jest normatywnie jałowa, ale jest wręcz jedyną wolnością, która może być normatywnie owocna.

Thursday, August 3, 2017

Libertariańskie intuicje i intelektualne obowiązki

Słuszna libertariańska intuicja sugerująca, że każda władza jest złem, jest intuicją intelektualnie zobowiązującą, a nie dającą przyzwolenie na machnięcie ręką na wszelkie wewnętrzne przeobrażenia dokonujące się w obrębie tegoż zła. Innymi słowy, owa intuicja nie jest zaproszeniem do brnięcia w rozmaite intelektualne ślepe zaułki pt. "wszystko mi jedno", "wszyscy oni są równie szkodliwi", "kształt formalnych instytucji nie ma realnego znaczenia" czy "niech na złość mamie robią swoje ci najbardziej nie dbający o pozory". Słuszne moralne intuicje powinny wiązać się ze szczególną intelektualną wrażliwością na niuanse procesów ewolucji złych zjawisk - bez tego stają się swoimi karykaturami, utwierdzającymi innych w przekonaniu, że wobec owych zjawisk nie ma alternatywy.