Sunday, January 31, 2016

ASE, libertarianizm i intelektualny kapitał

Mimo tego, że austriacka szkoła ekonomii i libertariańska filozofia społeczna są całkowicie osobnymi i niezależnymi od siebie dziedzinami wiedzy, ich stosunkowo częste współwystępowanie można być może tłumaczyć ich wspólnym przywiązaniem do bezkompromisowo logicznej analizy rzeczywistości ludzkiego działania, a tym samym do wydobywania jej z mgły szkodliwych, bałamutnych złudzeń i przesądów.

Tak samo jak austriacka szkoła ekonomii obnaża szarlatanerię "gospodarki planowej" i budowania wzrostu gospodarczego na ekspansji pustego kredytu, libertarianizm demaskuje ordynarną instytucjonalną przemoc ukrytą w zbiorowych mitach "umowy społecznej", "interesu narodowego", "dóbr publicznych", itp. Innymi słowy, obie te dziedziny wiedzy stanowią narzędzia doskonale nadające się do bezkompromisowego przekłuwania ideologicznych baniek, co jest warunkiem niezbędnym dokonania stosownych przekształceń w obrębie społecznej struktury kapitału intelektualnego, a tym samym wprowadzenia społeczeństwa na ścieżkę autentycznego intelektualnego wzrostu i rozwoju.

O moralnej winie "jedynie wykonujących rozkazy"

O ile ci, którzy próbują rządzić innymi wydając rozkazy, wykazują się na ogół niemoralną przebiegłością, o tyle ci, którzy te rozkazy egzekwują, wykazują się niemal zawsze niemoralną głupotą, z jednej strony nie mając moralnych oporów przeciw stosowaniu wobec niepokornych zorganizowanej agresji, a z drugiej strony niedorzecznie wierząc, że stwierdzenie "ja jedynie wykonuję rozkazy" jest jakimkolwiek moralnym usprawiedliwieniem, a nie jedynie wyrazem służalczości pogłębiającej jeszcze ich winę.

Tych, którzy próbują rządzić innymi wydając rozkazy, jest stosunkowo niewielu. Tych, którzy te rozkazy egzekwują, jest masa. Bez tych drugich ci pierwsi nie znaczyliby nic - makiaweliczna przebiegłość jest bezradna bez wsparcia służalczej głupoty. Co stanowi kolejny dowód na to, że działać na rzecz społeczeństwa dobrowolnego to przeciwstawiać się nie fizycznej sile rządzącego, ale umysłowej słabości rządzonego.

Thursday, January 28, 2016

There is No Such Thing as "Your Government"

If you are a libertarian, don't use the phrase "my government", since it suggests that you belong to it (as in "my family"), that you are served by it (as in "my insurer"), that you own it (as in "my money"), or that you are owned by it (as in "my master"), neither of which is remotely true.

In other words, using this phrase obscures the fundamental fact that every government is a thoroughly foreign and hostile agent in relation to every free and freedom-respecting individual. Don't unwittingly use the language of your enemy, lest you unwittingly start to see the world the way he likes it.

Tuesday, January 26, 2016

Indywidualizm, racjonalizm, wschód i zachód

Istnieje zasadnicza sprzeczność w twierdzeniu, że stać po stronie tzw. "kultury Zachodu" to stać po stronie indywidualizmu i racjonalizmu, gdyż sam termin "kultura Zachodu" jest kategorią kolektywistyczną i emocjonalną, polegającą na zlaniu w jednorodnie pozytywną całość wszystkich "zachodnich" idei, zjawisk i postaci, które się ich samozwańczemu obrońcy podobają, a następnie na wyrzuceniu z niej wszystkich "zachodnich" idei, zjawisk i postaci, które mu się nie podobają.

Jest to procedura niedopuszczalna w świetle konsekwentnie indywidualistycznego i racjonalistycznego podejścia. Jeśli "zachodni" jest Arystoteles, św. Tomasz z Akwinu, John Locke, Adam Smith, Frederic Bastiat i Ludwig von Mises, to "zachodni" musi być też "romantyczny" nacjo-trybalizm, marxizm (tak ekonomiczny, jak i kulturowy) i "postmodernizm", w których wielu samozwańczych "obrońców Zachodu" widzi najszkodliwsze "antyzachodnie" siły. I analogicznie, jeśli "Wschodowi" próbuje się przypisać Czyngis-chana, teokrację, system kastowy i dżihadowski terroryzm, to nie można mu odmawiać Laoziego, Awicenny, Awerroesa, Al-Ghazalego, Ibn Chalduna i najbardziej filozoficznie wyrafinowanych form buddyzmu. Jeśli natomiast twierdzi się, że, mimo swojej przynależności kulturowej, Awicenna miał "mentalność zachodnią", a np. jakobińscy terroryści "wschodnią", to popada się już całkowicie w quasi-marxistowskie insynuacje na temat "fałszywej świadomości" (wynalazek zachodni, czy wschodni?).

Innymi słowy, warto zdać sobie sprawę, że konsekwentne i skuteczne bronienie dorobku indywidualizmu i racjonalizmu nie wymaga posługiwania się tego rodzaju kolektywno-geograficznymi kategoriami. Wręcz przeciwnie, tym skuteczniej można wspierać i rozwijać ów dorobek, w im większym stopniu potrafi się dostrzegać jego elementy i znajdować jego zwolenników w jak największej liczbie kultur i na jak najliczniejszych obszarach świata, a także w im większym stopniu potrafi się mądrze "dehomogenizować" te zjawiska kulturowe, w obrębie których elementy tegoż dorobku wymieszały się niefortunnie z elementami mu przeciwnymi.

O zaletach ideowej bezkompromisowości

Racjonalnie uzasadniona bezkompromisowość moralna jest takim samym atutem w świecie idei, jakim jest konsekwentna uczciwość w świecie biznesu. Uczciwy z głębokiego przekonania nie może tak naprawdę ponieść w świecie biznesu klęski: jeśli środowisko biznesowe, w którym działa, jest tak moralnie niedojrzałe lub zatrute wpływami politycznymi, że stwarza przed jego sumieniem mur nie do przebicia, wówczas moralna satysfakcja związana z jego opuszczeniem będzie dla niego znaczyła więcej, niż kompromisowe znalezienie w nim sobie komfortowej niszy. Jeśli natomiast jego postawa zdoła jednak ów mur przebić, a tym samym przyczynić się do wywołania w rzeczonym środowisku moralnego zwrotu w dobrym kierunku, wówczas osiągnie on zarówno sukces moralny, jak i bardziej konwencjonalnie rozumiany sukces biznesowy, zbudowany na reputacyjnej przewadze konkurencyjnej.

Analogicznie, jeśli ktoś odnosi wrażenie, że, mimo swojej racjonalności, logicznej spójności i potencjału rozwojowego, pewne idee pozostają względnie niepopularne z uwagi na swoją moralną bezkompromisowość, a tym samym swoją niezgodność z pewnymi głęboko zakorzenionymi psychologicznymi nawykami znacznych grup społecznych i wpływowych grup interesu, wówczas ich rozwadnianie i "pragmatyzowanie" jest bezcelowe, bo doprowadzi ono jedynie do zniszczenia ich unikatowej intelektualnej tożsamości, a tym samym do zniszczenia ich intelektualnej przewagi konkurencyjnej. Nawet najbardziej niepopularna idea, która ma w sobie jednak autentyczną racjonalność, logiczną spójność i potencjał rozwojowy, ma szansę na to, że jej przemyślane, kompetentne i konsekwentne upowszechnianie doprowadzi w końcu do przekroczenia pewnego krytycznego progu, za którym znajduje się jej szeroka akceptacja.

Innymi słowy, konsekwentne trwanie przy intelektualnie i moralnie bezkompromisowej formie danej idei daje pewną, choćby i niewielką, szansę na szeroką realizację jej potencjału, podczas gdy naginanie jej do bieżących społecznych przyzwyczajeń czy "politycznych realiów" eliminuje tę szansę zupełnie.

Saturday, January 23, 2016

Nationalism: the Uglier Brother of Nepotism

Nationalism is tribal nepotism, which makes it even worse than familial nepotism, since the latter sacrifices fairness for the sake of one's attachment to concrete persons, while the former does it for the sake of one's attachment to abstract prejudices.

Randyzm, czyli oryginalna filozoficzna prowokacja

Jeszcze jeden prztyczek pod adresem randyzmu: jest to filozofia, której oryginalność bierze się w przeważającym stopniu z formy, a nie treści. U jej podstaw leży przemyślany trik marketingowy: na bazie prowokacyjnie kontrowersyjnego hasła przewodniego - "altruizm to źródło wszelkiego zła, egoizm to źródło wszelkiego dobra" - zbudowana jest filozofia nie zdająca się aż tak różnić na poziomie wniosków od XIX-wiecznego amerykańskiego indywidualizmu czy nawet (pomijając warstwę duchową) purytańskiego kapitalizmu. Innymi słowy, coś, co na poziomie sloganów promocyjnych wydaje się być ostentacyjnie samozadowolonym romantycznym makiawelizmem, okazuje się w ostatecznym rozrachunku kolejną iteracją klasycznego liberalizmu przystrojonego paroma egzotycznymi ozdobnikami.

Pojęciem najbardziej symptomatycznym jest tu randowski "racjonalny interes własny", termin-wytrych, który niszczy wspomniane wyżej makiaweliczne pierwsze wrażenie, każąc godzić dążenie do zaspokojenia interesu własnego z traktowaniem innych jako cele same w sobie, z wynoszeniem uczciwego handlu ponad pałacowe intrygi, i z innymi "altruistycznymi" w powszechnym odbiorze przekonaniami. I wtedy okazuje się, że na poziomie wniosków mamy tu do czynienia z czymś, o czym już dawno temu w dużo terminologicznie spójniejszy i filozoficznie bardziej kompetentny sposób pisali Bastiat w "Harmoniach ekonomicznych", Smith w "Teorii uczuć moralnych" czy Arystoteles w "Etyce nikomachejskiej". Przy czym trzeba uczciwie przyznać, że żaden z nich nie miał porównywalnego zmysłu marketingowego ani skłonności do socrealistycznego monumentalizmu.

PS. Tego rodzaju krytyczne prztyczki wymierza się głównie zjawiskom ideowym, którym skądinąd życzy się dobrze (oczywiście w rozsądnych granicach), które skądinąd szanuje się za pewne osiągnięcia (choćby marketingowe właśnie) i których zwiększoną popularnością chętnie zastąpiło by się popularność większości "filozofii" dominujących obecnie zarówno w tzw. "kulturze masowej", jak i w tzw. "naukach społecznych". Stąd liczę - jak zawsze, kiedy piszę cokolwiek na ten konkretny temat - że trafię tu głównie do refleksyjnych, a nie do obrażalskich.

Wednesday, January 20, 2016

Bad Old Ideas and Intellectual Opportunity Costs

Never, ever fall into the trap of believing that any supposedly new and better concept of socialism/"market socialism"/"democratic socialism"/"participatory economics", etc. has even a shred of scholarly respectability. All of the concepts that aim at achieving economic rationality and/or moral excellence on the basis of some form of political control over factors of production have been thoroughly and conclusively discredited by the razor-sharp economic logic of Bohm-Bawerk, Mises, Hayek, and Rothbard. In addition, since this logic had been nonchalantly ignored, we subsequently and unfortunately accumulated practically endless empirical illustrations of its truth.

In other words, there is nothing dogmatic, ideological, and close-minded about automatically dismissing or ridiculing all kinds of supposedly new and better socialist proposals, just as there is nothing dogmatic, ideological, and close-minded about automatically dismissing or ridiculing all kinds of supposedly new and better justifications for slavery, dictatorship, or eugenic racism. This is not a matter of ideological prejudice, but of basic management of intellectual opportunity costs. There are simply too many interesting and genuinely promising issues to think about to justify wasting time on exploring any further the intellectual and moral dead-end of institutionalized economic chaos known as socialism.

Tuesday, January 12, 2016

Post-Subsistence is Possible, Post-Scarcity is Not

An important conceptual distinction: a post-subsistence economy is logically and even physically possible, while a post-scarcity economy is both logically and physically impossible. The reason for this is simple: given a sufficiently small population and sufficient productive potential, all subsistence goods can become free goods, but all conceivable goods can never become free, since actual infinity cannot be fit into a universe of finite energy and the constraints of the logic of choice.

Monday, January 11, 2016

O powinności unikania fałszywych alternatyw

Potępienie dla pseudointelektualnej "inżynierii społecznej" nie musi i nie powinno się wiązać z aprobatą dla siermiężnej "mądrości ludowej" (i vice versa).

Potępienie dla "salonowego" libertynizmu nie musi i nie powinno się wiązać z aprobatą dla zaściankowego "konserwatyzmu" (i vice versa).

Potępienie dla biurokratycznie wymuszanego "multikulturalizmu" nie musi i nie powinno się wiązać z aprobatą dla natywistycznego trybalizmu (i vice versa).

Potępienie dla etatystycznego socjaldemokratyzmu nie musi i nie powinno się wiązać z aprobatą dla "oświeconego" autokratyzmu (i vice versa).

Potępienie dla okcydentalnego militaryzmu i korporacjonizmu nie musi i nie powinno się wiązać z aprobatą dla orientalnego neofeudalizmu (i vice versa).

Potępienie dla medialnej i politycznej propagandy nie musi i nie powinno się wiązać z aprobatą dla spiskowej historii dziejów (i vice versa).

Aprobata dla bezwarunkowego szacunku wobec wolności osobistej, własności prywatnej, swobodnej wymiany dóbr i usług, wolnej przedsiębiorczości, metodologicznego indywidualizmu i krytycznego racjonalizmu powinna uczyć unikania fałszywych alternatyw.

Sunday, January 10, 2016

O niemożliwości zniknięcia rzadkości dóbr

Istnienie gospodarki, w której znika zjawisko rzadkości dóbr umożliwiających biologiczne przetrwanie, jest logicznie, a nawet fizycznie możliwe. Za to istnienie gospodarki, w której znika zjawisko rzadkości wszelkiego rodzaju dóbr, jest zarówno logicznie, jak i fizycznie niemożliwe.

Powód tego jest prosty: przy wystarczająco małej populacji i wystarczającym potencjale produkcyjnym wszystkie dobra umożliwiające biologiczne przetrwanie mogą stać się dobrami wolnymi, ale wszystkie możliwe do wyobrażenia dobra nigdy nie mogą stać się dobrami wolnymi, gdyż faktyczna nieskończoność z definicji nie mieści się we wszechświecie charakteryzującym się skończoną energią i logiką kosztów alternatywnych.

Saturday, January 9, 2016

Problem działania zbiorowego a cicha siła idei

Główną przeszkodą na drodze skutecznego przeciwstawiania się zakusom instytucjonalnych aparatów opresji jest tzw. problem działania zbiorowego - nawet jeśli większość społeczeństwa życzyłaby sobie w danej kwestii zwiększenia zakresu swobody działania, to na ogół nie przeciwstawi się ona czynnie danemu instytucjonalnemu aparatowi opresji, gdyż poszczególni członkowie owej większości będą się bać tego, że inni jej członkowie postanowią przyjąć rolę gapowiczów, łamiąc tym samym jednolity front czynnego oporu i gwarantując jego pacyfikację.

Jakkolwiek niefortunne na poziomie rezultatów zbiorowych, jest to niemniej podejście racjonalne na poziomie jednostkowym, wynikające z poprawnego zarządzania ryzykiem - kibicując biernie "wolnościowej rewolucji" można (rzadko) zyskać bardzo wiele nie ryzykując jednocześnie niczym, podczas gdy angażując się w nią czynnie można (często) stracić bardzo wiele nie mając jednocześnie dużych szans na spektakularny sukces.

Na szczęście to, jak problematyczny jest w danej sytuacji problem działania zbiorowego jest pochodną skali świadomej ideowej akceptacji dla danego zestawu wartości. Innymi słowy, jeśli najodważniejsi działacze na rzecz wolności osobistej (np. przedsiębiorcy tworzący platformy do łatwego szarostrefowego obrotu różnymi dobrami i usługami, insiderzy "odtajniający" plany i działania instytucjonalnych aparatów opresji, itp.) będą mieli świadomość znacznego społecznego poparcia dla swoich działań, wówczas tym chętniej będą się oni angażować w tego rodzaju działania, wiedząc, że jakikolwiek atak odwetowy przeciwko nim spotka się ze stanowczym potępieniem społecznym, wyraźnie podłamującym legitymację atakujących, co zmniejsza prawdopodobieństwo tego rodzaju ataków.

Kluczowe jest w tym kontekście to, że wyrażanie stanowczego ideowego poparcia dla tego rodzaju odważnych, czynnych działań na rzecz wolności nie jest, w przeciwieństwie do owych działań, obciążone problemem działania zbiorowego. Jest to naturalna konsekwencja stanu, w którym instytucjonalne aparaty opresji utraciły już legitymację w takim stopniu, że są wciąż w stanie pacyfikować wiele czynów, ale nie są już w stanie pacyfikować niemal żadnych słów.

Innymi słowy, najlepszym i najtańszym sposobem, w jaki zwolennik szeroko rozumianych wartości liberalnych i libertariańskich jest w stanie skutecznie sprzyjać konsekwentnemu wdrażaniu owych wartości, jest niekrycie się z byciem ich zwolennikiem - podkreślanie przy każdej stosownej okazji, że uważa on wolność osobistą za najwyższą wartość społeczną, a własność prywatną za jej kluczowy przejaw w świecie ekonomicznie rzadkich dóbr, że traktuje on "władzę polityczną" pod każdą postacią jako immanentnie niemoralny, siermiężny przeżytek, że całkowicie odrzuca on plemienne mity "umowy społecznej" i "interesu narodowego", że w pełni sprzyja on falom przedsiębiorczej "kreatywnej destrukcji" rozsadzającej wszelkiego rodzaju biurokratyczne "regulacje" i zastępującej je zdroworozsądkowymi regułami pokojowej, rynkowej współpracy, itd. Mamy ogromne szczęście żyć w czasach, w których w większości miejsc świata tego rodzaju ideowe deklaracje nie grożą już żadnymi represjami, za to uczynienie ich społeczną normą jest w stanie znacząco pomóc w uniknięciu represji tym, którzy podejmują ryzykowne działania mające na celu praktyczne wdrożenie owych idei, a tym samym najpełniejszą realizację ich produktywnego, cywilizacyjnego potencjału.

Podsumowując, słowa są tanie, ale przy wsparciu stosownych idei mogą mimo wszystko stać się znaczące.

Thursday, January 7, 2016

Inteligencja, sofistyka i wartości wolnościowe

Ludzki potencjał intelektualny i komunikacyjny (umiejętność werbalizacji abstrakcyjnych idei i świadomość retorycznej siły odpowiednio sformatowanego przekazu) w połączeniu z ewolucyjnym nawisem paleolitycznych uprzedzeń i błędów kognitywnych (podatność na syndrom sztokholmski, libido dominandi i trybalny kolektywizm) i stosunkowo niewielką komercyjną przydatnością tzw. "dyskursu ideowego" praktycznie gwarantuje, że społeczno-gospodarczy przekaz profesjonalnej "klasy paplającej" (pisarzy, dziennikarzy, akademików, tzw. "intelektualistów", itp.) będzie zwyczajowo głównie mieszaniną antyrynkowych przesądów, snobistyczno-rzewnego moralizowania i ostentacyjnie aroganckiego snucia coraz to kolejnych planów spod znaku "oświeconej inżynierii społecznej".

Warto, aby zawsze pamiętali o tym wszyscy zwolennicy bezwarunkowego szacunku dla swobody działania, autonomii jednostki, własności prywatnej i wolnej przedsiębiorczości, gdyż w innym razie mogą oni popadać w zgubne wątpliwości wobec tychże wartości podbudowane mylnym przekonaniem, jakoby nie zgadzała się z nimi "większość inteligentnych ludzi". Tymczasem nie zgadza się z nimi nie większość inteligentnych ludzi, ale większość zawodowych "paplaczy", zwłaszcza w świecie, w którym siły wolnej przedsiębiorczości i zyskownej innowacji wytworzyły bogactwo umożliwiające m.in. subsydiowanie ogromnej liczby owych "paplaczy" przez różne grupy interesu dbające o względy propagandowe. Świadomość tego jest o tyle ważna, że jednym z kluczowych przejawów autentycznej inteligencji (a więc i inteligentnego trwania przy określonych wartościach) jest umiejętność odróżniania autentycznej inteligencji od jej sofistycznego pozoru.

Saturday, January 2, 2016

O dwóch złych sposobach myślenia o ekonomii

Istnieją dwa złe sposoby myślenia o ekonomii.

Pierwszy to sposób na tzw. "chłopski rozum" - bez angażowania logiki, za to z zaangażowaniem instynktów, emocji, przesądów i uprzedzeń. Typowe wnioski płynące z takiego chłopskorozumowego podejścia to np. "wolny rynek nie może służyć wydajności gospodarczej, bo na wolnym rynku panuje konkurencja, a współpraca jest przecież wydajniejsza od konkurencji" albo "w sytuacjach kryzysowych ceny powinny być jak najniższe, bo potrzeby są wtedy największe". Innymi słowy, jest to myślenie o ekonomii w sposób nieekonomiczny, ignorujący kwestie kosztów alternatywnych, struktur motywacji, niezamierzonych i niebezpośrednich konsekwencji, stanów kontrfaktycznych, ładów spontanicznych, itp.

Drugi ze wspomnianych wyżej sposobów można by z kolei nazwać sposobem "na sofistyczny rozum" - angażujący logikę, ale tylko po to, żeby ją zaraz w swojej arogancji lub w swoim cynizmie zakwestionować i próbować zastąpić "czymś lepszym". Typowe wnioski płynące z takiego sofistycznego podejścia to np. "paradoksalnie, kataklizmy służą rozwojowi gospodarczemu stymulując zagregowany popyt" albo "paradoksalnie, kapitalizm jest tak skuteczny w konkurencyjnym wyłanianiu skutecznych przedsiębiorców, że musi zniszczyć sam siebie, bo najskuteczniejsi przedsiębiorcy w pewnym momencie wezmą wszystko i nie będzie już żadnej konkurencji". Innymi słowy, jest to myślenie o ekonomii w sposób pseudoekonomiczny, również ignorujący kwestie kosztów alternatywnych, struktur motywacji, niezamierzonych i niebezpośrednich konsekwencji, stanów kontrfaktycznych, ładów spontanicznych, itp., ale jednocześnie twierdzący, że ich zignorowanie jest uzasadnione w świetle rozmaitych "paradoksów" rzekomo podważających klasyczną wizję logicznej struktury ludzkiego działania.

Pierwszy z tych sposobów myślenia jest typowy dla wszelkiego rodzaju populistów i trybunów ludowych, drugi dla wszelkiego rodzaju technokratów i "inżynierów społecznych", zaś ich wspólnym mianownikiem jest, rzecz jasna, dążenie do podporządkowania wolnych wyborów produktywnych jednostek dyktatowi tej czy innej samozwańczej "władzy państwowej", roszczącej sobie prawo do "poprawiania" gospodarczej rzeczywistości.

Stąd wniosek, że warunkiem koniecznym wolności od tego rodzaju dyktatu, a tym samym warunkiem koniecznym autentycznego rozwoju gospodarczego, jest powszechność myślenia o ekonomii we właściwy sposób - odnoszący się do logicznej struktury ludzkiego działania i głęboko świadomy jej wewnętrznej spójności, z łatwością demaskującej wszelkiego rodzaju sofistyczne "paradoksy" i populistyczne frazesy. Ludwig von Mises wcale nie przesadzał twierdząc, że od powszechnego rozumienia dorobku ekonomii zależy przetrwanie cywilizacji - komu więc na nim zależy, niech nie ustaje w wysiłku przyswajania stosownej wiedzy i dzielenia się nią z innymi.

Friday, January 1, 2016

Libertarianizm: wolnościowy egalitaryzm, nie absolutyzm

Laicy, zwłaszcza nieżyczliwi, określają czasem libertarianizm filozofią "wolności absolutnej". Jeśli jednak "wolność absolutna" ma oznaczać wolność niczym nieskrępowaną, w tym nieskrępowaną wolnością innych, to może to być wyłącznie wolność wszechpotężnego despoty - zjawisko tak odległe od wartości libertariańskich, jak to tylko możliwe.

Libertarianizm nie jest więc filozofią "wolności absolutnej", ale filozofią wolności równej, filozofią krępującą wolność jednostki identyczną wolnością wszystkich innych jednostek (oraz jej naturalnym przedłużeniem w postaci sprawiedliwie uzyskanej własności prywatnej). Najbardziej charakterystyczną cechą libertarianizmu jest w tym kontekście autentycznie egalitarne podejście do kwestii wolności, niedopuszczające jakichkolwiek jednostkowych, grupowych ani instytucjonalnych przywilejów w zakresie dysponowania swoją wolnością, a więc również w zakresie ograniczania wolności cudzej.

Innymi słowy, libertarianizm można z powodzeniem nazywać jedyną logicznie spójną formą wolnościowego egalitaryzmu - jedyną filozofią, w obrębie której wolność i równość stanowią swoje logicznie konieczne, obopólnie korzystne dopełnienia, prakseologicznym pomostem między którymi jest własność prywatna, zwłaszcza w swojej najbardziej fundamentalnej formie, ujętej w zasadzie samoposiadania.