Sunday, February 23, 2020

Dyskryminacja, wykluczanie i wolność osobista

Dyskryminacja jest kluczowym elementem budowania i doceniania prawdziwej różnorodności, gdyż jest ona niczym innym, jak umiejętnością dokonywania i poważnego traktowania realnych rozróżnień. Natomiast wykluczanie jest konieczną konsekwencją prawdziwej równości, gdyż wynika z niego równe prawo do swobodnego dysponowania swoją wyłączną, prywatną przestrzenią.

Innymi słowy, oba te zjawiska są naturalnymi częściami składowymi intelektualnie dojrzałego światopoglądu i moralnie dojrzałej praktyki społecznej, i nie wolno przyzwalać na ich orwellowską karykaturyzację, jeśli nie chce się dopuścić do obyczajowej infantylizacji społeczeństwa. Tam bowiem, gdzie nie mogą swobodnie dyskryminować i wykluczać wolni ludzie, tam zawsze będą to robić - i to na bazie zupełnie makiawelicznych kryteriów - wszyscy domorośli "poprawiacze świata", którym przez myśl nie przejdzie, aby dopuścić do istnienia choć krzty jakiejkolwiek autentycznej bezstronności, tolerancji czy różnorodności.

Saturday, February 15, 2020

Infantilism: The Greatest Ethical Problem in Today's So-Called Civilized World

The greatest ethical problem in today's so-called civilized world is neither barbarism, nor totalism, nor nihilism, but infantilism. In other words, the greatest ethical problem in today's so-called civilized world is not that wrong values are followed, or that one value is promoted at the expense of every other value, or that all values are rejected, but that hardly any true value is treated as seriously as it deserves, while a lot of pseudo-values are treated far more seriously than they deserve.

Friday, February 7, 2020

"Mowa nienawiści" a mowa rzekomej cnotliwości

Największym problemem etycznym związanym z komunikacją w dobie Internetu (ze szczególnym uwzględnieniem tzw. mediów społecznościowych) nie jest powszechność tzw. mowy nienawiści, tylko powszechność mowy domniemanej cnotliwości. Innymi słowy, największym problemem nie jest w tym kontekście nieograniczona obfitość obelg wystosowywanych pod każdym możliwym adresem, tylko równie nieograniczona obfitość samozadowolonych, pseudomoralistycznych deklaracji na każdy możliwy temat.

O ile bowiem miotanie obelg nie jest siłą rzeczy częścią tzw. dyskursu etycznego (a ich niezasłużona obfitość może być wręcz pomocna w zakresie budowania psychicznej odporności u ich adresata), o tyle bezustanne szermowanie wyrazami rzekomego świętego oburzenia sprawia, że język etyczny staje się bezprecedensowo tani, a tym samym komunikacyjnie nieużyteczny. To zaś sprawia, że wykorzystywanie go w celu przeprowadzenia poważnej, przemyślanej dyskusji na tematy etyczne staje się wyjątkowo trudne i nieporęczne.

Być może jest jednak przy tym tak, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, i intelektualna pauperyzacja języka etycznego może okazać się w dłuższej perspektywie pożyteczna w takim stopniu, w jakim ponownie uczuli ona wszystkich na zasadę, że poznaje się po owocach, nie po deklaracjach. Z takiego zaś rezultatu będą mogli skorzystać również ci, których owocami są przede wszystkim utwory słowne, gdyż wymusi to na nich taką dbałość o ich aspekty jakościowe, żeby również twórczość czysto werbalna mogła być traktowana jako prawdziwie owocna.