Friday, August 29, 2014

Rothbard's Button, Preference Change, and Transition to a Voluntary Society

Rothbard famously claimed that a principled supporter of a voluntary society has to be "a "button pusher" who would blister his thumb pushing a button that would abolish the State immediately, if such a button existed". I regard this metaphor as in one sense rather unfortunate, not because of its alleged "utopianism", but because of its ambiguity, while in another sense as deeply revealing of what being a principled and effective advocate of a voluntary society really involves.

On the one hand, if the abolition in question were to involve the instantaneous incapacitation of the existing ruling class and the disappearance of the financial and military resources that sustain the institutions of power, then this would provide at best a temporary relief. The result of such an abolition would not be the emergence of a voluntary society, but the emergence of what I call "statism without the state", i.e., the situation where a territorial monopoly of violence disappears, but everything else, including the mentality that legitimizes and supports its existence, stays the same. Needless to say, under such circumstances there would appear an almost immediate push for reestablishing a ruling class and the institutions of power.

If, on the other hand, pushing the Rothbardian button were to result in making the majority of the world's population instantly and fully aware of the flagrant evils, inefficiencies, and logical inconsistencies of statism, as well as of the vast economic and moral superiority of a voluntary society, then states would be truly and permanently abolished, joining slavery, legally sanctioned racial discrimination, and the divine right of kings in the dustbin of history.

If Rothbard's claim is to be interpreted in the latter way, it becomes clear that, far from illustrating the difference between the abolitionist and the gradualist approach to creating a voluntary society, it indicates that the difference in question is actually a moot point, since a voluntary society cannot be created by starting with dismantling the institutions of power (be it revolutionarily or gradually), but only by first changing the cultural and moral preferences of the majority. In the context of this latter task, however, there is no tradeoff between the advantages and disadvantages of abolitionism and gradualism to speak of, since, presumably, every advocate of a voluntary society would agree that the quicker the relevant awareness-raising efforts could progress and succeed, the better it would be. Thus, given the right choice of pro-voluntarist tasks and goals, the difference between the abolitionist and the gradualist collapses, indicating that the relevant disputes and trade-offs may lie somewhere else entirely.

Tuesday, August 26, 2014

Dziesięć powodów, dla których ekonomia austriacka jest lepsza od ekonomii głównego nurtu

1. Dla ekonomistów austriackich priorytetem jest dbanie o to, żeby wysuwane przez siebie twierdzenia wywodzić z aksjomatycznych przesłanek i konstruować je zgodnie z poprawnymi zasadami logicznej dedukcji. Tego rodzaju względy są w najlepszym razie drugorzędne dla ich kolegów z głównego nurtu.

2. Dla ekonomistów austriackich priorytetem jest dbanie o to, żeby założenia, na których bazują oni swoje twierdzenia, były w pełni realistyczne, tzn. odnoszące się do świata takiego, jakim on jest. Ekonomiści głównego nurtu przyznają tymczasem, że wysuwane przez nich hipotezy są często oparte na celowo fałszywych założeniach.

3. Dla ekonomistów austriackich priorytetem jest dbanie o to, żeby wysuwane przez nich twierdzenia naświetlały dokładne powiązania przyczynowe pomiędzy zjawiskami gospodarczymi, nie zaś trywializowały ich istnienie lub znaczenie poprzez odwołanie się do inspirowanego fizyką pojęcia wzajemnej determinacji.

4. Osiągnięcia prognostyczne ekonomistów austriackich są znacznie lepsze od podobnych osiągnięć ekonomistów głównego nurtu (patrz np. tutaj i tutaj).

5. Twierdzenia i wnioski ekonomii austriackiej są w pełni zrozumiałe dla każdego inteligentnego laika, czego nie można powiedzieć o matematycznych łamigłówkach ekonomii głównego nurtu.

6. W świetle swoich poglądów na temat metody i celów teorii ekonomii, ekonomiści austriaccy mają znacznie lepszy tytuł od swoich kolegów z głównego nurtu do bycia spadkobiercami i następcami ekonomistów klasycznych, takich jak Smith, Hume, Say czy Bastiat.

7. Ekonomiści austriaccy konsekwentnie podkreślają wolny od wartościowania charakter swojej dyscypliny. Tym samym, w przeciwieństwie do ekonomistów głównego nurtu, nigdy nie zakładają oni, że istnienie jakiejkolwiek niedobrowolnej, pozarynkowej instytucji jest uzasadnione, a tym bardziej nie formułują jakichkolwiek rekomendacji na polu „polityki gospodarczej”, które miałyby z takiego założenia wynikać. Przeciwnie, ograniczają oni swoje dociekania naukowe do badania logicznych przyczyn i skutków różnych zjawisk i procesów gospodarczych takich, jakimi one są, nie zaś takich, jakimi chcieliby oni, by były.

8. Zidentyfikowanie pojęcia zademonstrowanej preferencji jako podstawy analizy ekonomicznej umożliwia ekonomistom austriackim unikanie bliźniaczych pułapek behawioryzmu i psychologizmu, podczas gdy ich koledzy z głównego nurtu nie są w stanie nawigować między nimi w jakikolwiek zasadniczy i metodologicznie solidny sposób.

9. Ekonomiści austriaccy odrzucają w obrębie swojej dyscypliny akademicką i zawodową hiperspecjalizację, tym samym podkreślając holistyczną, kompleksową naturę nauki, jaką jest ekonomia. W słowach F. A. Hayeka: “Fizyk, który jest tylko fizykiem, może być pierwszej klasy fizykiem i najbardziej wartościowym członkiem społeczeństwa. Ale wybitnym ekonomistą nie może być ktoś, kto jest tylko ekonomistą. Ekonomista, który jest tylko ekonomistą, jest nie tylko skończonym nudziarzem, lecz jest wręcz niebezpieczny.”

10. Ekonomiści austriaccy nie są w stanie uciec do bezpieczniej przystani epistemologicznego nihilizmu w momencie, w którym logika ich argumentów okaże się błędna. Wtedy natomiast, gdy fakty okażą się nie potwierdzać danej hipotezy ekonomistów głównego nurtu, mogą oni zawsze stwierdzić, że “tym razem sprawy wyglądają inaczej”, co jest bezpośrednią implikacją faktu, iż dowolny zbiór wystarczająco złożonych danych empirycznych jest zgodny z wieloma wykluczającymi się wzajemnie empirycznymi (ale nie logicznymi) interpretacjami.

Saturday, August 23, 2014

Defense as a Private Good in a Competitive Order

In this paper, I attempt to provide a comprehensive demonstration that, contrary to popular opinion, there is nothing inherent in defense that makes it belong to the category of common goods, thus indicating that its effective provision does not require the existence of a territorial monopoly of force, and could be satisfactorily delivered in a purely market-based system. The above analysis implies that within a contractual, competitive, and purely voluntary social order this task could be accomplished even with respect to protection goods that affect wide geographical areas, while avoiding the problem of agency infighting.

[Read More]

Monday, August 18, 2014

O radykalnej niespójności etatyzmu, powodach jego powszechnej akceptacji i skutecznych sposobach jego ograniczania

Etatyzm to stanowisko głoszące, że podstawą każdego sprawnie funkcjonującego społeczeństwa jest podporządkowanie go terytorialnemu monopolowi przemocy. Stanowiska nieetatystyczne głoszą natomiast, że dowolne społeczeństwo jest w stanie funkcjonować naprawdę sprawnie tylko wtedy, gdy jest ono wolne od wpływu tego rodzaju monopoli.

Po napotkaniu w tym kontekście twierdzenia, że stanowiska nieetatystyczne są praktycznie niebezpieczne z uwagi na swój radykalny charakter, warto wskazać na rażący radykalizm każdej formy etatyzmu. Następnie, po zasugerowaniu, że to nie radykalizm danej teorii stanowi jej problem, jeszcze bardziej warto wskazać, że etatyzm jest teorią nie tylko radykalną, ale też radykalną w swej niespójności. Wydaje się to odpowiednim opisaniem stanowiska, które twierdzi, między innymi, że:

1. Jedynym pewnym sposobem obrony przed agresją, przemocą i przymusem jest podporządkowanie się ogromnemu, monopolistycznemu aparatowi agresji, przemocy i przymusu.

2. Jedynym pewnym sposobem obrony swoich praw własności jest podporządkowanie się przymusowemu podmiotowi którego reprezentanci nie posiadają żadnego z aktywów składających się na ten podmiot, a mimo to przypisują sobie prawo wywłaszczenia dowolnego prywatnego właściciela dla celów, których wartość i użyteczność wyceniają wyłącznie oni sami.

3. Gospodarka wolnorynkowa, której uczestnicy – chcąc prosperować – muszą zaopatrywać się wzajemnie w produktywne dobra i usługi, a także ponosić pełną odpowiedzialność za swoje potencjalne niepowodzenia, może przetrwać wyłącznie wtedy, gdy podda się ją regulacji monopolistycznej grupy osób bezproduktywnych, które zawsze mogą obciążyć osoby produktywne kosztami swoich błędów i porażek.

4. Państwowy przymus jest niezbędny do egzekwowania umów, a mimo to rzekoma „umowa społeczna”, mająca ustanawiać państwo, może zostać wyegzekwowana bez udziału jakiegokolwiek meta-państwa, tym samym stając się samoegzekwującą się anomalią.

5. Zarządcy dowolnego monopolistycznego aparatu przemocy i przymusu używają go z pobudek dobroczynnych, ale jeśli mieliby zaprzestać używania metod opartych na przemocy (tzn. działalności politycznej) i zwrócić się w kierunku metod opartych na dobrowolności (tzn. działalności rynkowej), to ich altruizm natychmiast zamieniłby się w nikczemny, powodowany chciwością egoizm.

6. Państwa, instytucje odpowiedzialne za 200 milionów okrutnych śmierci w samym tylko wieku XX-tym, mają zapewniać ochronę przed “prywatną przestępczością”, która nawet w swej najbardziej zorganizowanej formie międzynarodowych sieci mafijnych nie zdołała zebrać nawet najmniejszego promila etatystycznego żniwa śmierci.

7. Stan anarchii pomiędzy jednostkami, z których każda może finansować swoje działania zasadniczo wyłącznie z własnej kieszeni, doprowadziłby do niedopuszczalnej eskalacji przemocy i rozlewu krwi, ale stan anarchii pomiędzy państwami, z których każde może obciążyć kosztami swoich działań (również działań wojennych) prywatne jednostki, jest znośnym i stosunkowo bezpiecznym układem.

8. Brak zewnętrznego, monopolistycznego podmiotu egzekwującego umowy pomiędzy prywatnymi jednostkami doprowadziłby do niekończącej się serii konfliktów, ale brak zewnętrznego, monopolistycznego podmiotu egzekwującego umowy pomiędzy poszczególnymi organami państwa nie uniemożliwia im współpracowania w sposób skuteczny, a nawet dobroczynny.

9. Scedowanie zadania podtrzymywania sprawiedliwości na podmiot, który jest działającym w oparciu o przemoc monopolem, nie doprowadzi do regularnego wypaczania sprawiedliwości tak, aby służyła ona sprawie rzeczonego podmiotu.

10. Pojęcie równowagi sił, zgodnie z którym rządzący kontrolują rządzonych, a rządzeni rządzących, nie stoi w sprzeczności z zasadą brzytwy Ockhama, sugerującą, że rzeczoną równowagę mogłaby z powodzeniem zachowywać pojedyncza grupa jednostek samorządnych.

11. Rządzeni są wystarczająco kompetentni, by wybierać swoje władze, ale nie dość kompetentni, by wybierać sposób wydatkowania swoich pieniędzy. 12. Para podróżników, którzy natknęliby się na siebie w środku odludnego lasu, nie skoczyłaby sobie natychmiast do gardeł tylko z powodu strachu przed państwowymi sankcjami.

13. Instytucja, która siłowo narzuca swoje usługi ochronne innym, jednostronnie ustala ich cenę i delegalizuje wszelką potencjalną konkurencję w tej dziedzinie, nie będzie starała się czerpać zysków z wzniecania konfliktów i umożliwiania ich rozwoju, nie zaś z ich rozwiązywania lub niedopuszczania do ich zaistnienia.

14. Przymusowa konfiskata nieruchomości prywatnego właściciela nie musi być koniecznie uznana za naruszenie czyjegokolwiek prawa (pod warunkiem, że wywłaszczonemu przekazana zostanie “adekwatna rekompensata pieniężna”), ale niezgoda na odebranie sobie części samodzielnie wytworzonego lub zdobytego na mocy dobrowolnej umowy dobytku jest jednoznacznym przestępstwem.

15. Prawa polityczne poprzedzają prawa własności, co przypuszczalnie oznacza, że osoby zawierające rzekomą “umowę społeczną” spisały ją na ścianie jaskini przy świetle ogniska, chyba że warunki świata sprzed zawarcia wspomnianej umowy umożliwiały (przynajmniej) wytworzenie kapitału niezbędnego do zakwaterowania uczestniczących stron oraz zaopatrzenia ich w papier i atrament w jakiś tajemniczy, bezwłasnościowy sposób.

16. Fakt posiadania wystarczająco dużej klienteli przekształca coś, co zwyczajowo uznaje się za rabunek, w coś, co przyjmuje się jako część niezbędnej służby społecznej.

17. Stosunkowo mała grupa ludzi jest w stanie posiąść więcej wiedzy i podejmować bardziej kompetentne decyzje w kwestii kierowania czynnościami danego społeczeństwa, niż cała reszta rzeczonego społeczeństwa.

18. Pojęcie równości wobec prawa dopuszcza istnienie funkcjonalnych przywilejów.

19. Bezwarunkowy szacunek dla zasady nieagresji jest ‘absolutystyczny’, ale bezwarunkowy szacunek dla państwowego ustawodawstwa taki nie jest. 20. Powszechne występowanie etatyzmu świadczy o pożyteczności etatyzmu, tak jakby tego samego nie można było kiedyś powiedzieć o astrologii, niewolnictwie czy usankcjonowanej prawnie dyskryminacji rasowej.

21. Każde z powyższych twierdzeń jest rzetelnie uzasadnione, zarówno teoretycznie jak i empirycznie, podczas gdy zaprzeczenie któregokolwiek z nich leży zasadniczo poza granicami rozsądnej dyskusji.

Po wymienieniu powyższych (lub innych) powodów, warto skonfrontować etatystę z zadaniem obrony rzekomo umiarkowanego charakteru doktryny, którą wspiera. I nawet jeśli przełknie on podaną mu gorzką pigułkę i uzna radykalizm etatyzmu, warto wówczas natychmiast skonfrontować go z kolejnym, równie trudnym zadaniem – z zadaniem udowodnienia domniemanej spójności etatyzmu. Jeśli nasz rozmówca przyzna się do porażki również na tym polu, nie powinniśmy być intelektualnie zaskoczeni, ale możemy być przynajmniej taktycznie usatysfakcjonowani.

Mimo jednak odczuwania przy tego rodzaju okazjach satysfakcji, nie należy zapominać, że nie wydaje się przesadą stwierdzenie, iż niemal cały dzisiejszy świat znajduje się pod kontrolą etatyzmu. W związku z tym zadanie stojące przed zwolennikami wolności jest wyjątkowo trudne i złożone. Jako że kształt rzeczywistości społecznej jest ostatecznie zależny od popularności konkretnych idei, osłabienie wpływu jakiegokolwiek stanowiska wymaga wcześniejszego zrozumienia powodów, dla których jest ono czynnie wspierane albo przynajmniej biernie akceptowane. Tym samym skuteczne przeciwstawianie się etatyzmowi wymaga zrozumienia powodów, dla których społeczeństwa świata wspierają albo przynajmniej akceptują istnienie monopolistycznych aparatów agresji, przemocy i przymusu. Poniżej znajduje się krótka lista czynników, które wydają się być w tym kontekście najważniejsze:

1. Intelektualna propaganda. Zetatyzowany system edukacji jest bardzo płodny w zakresie tworzenia domniemanych uzasadnień dla siłowej kontroli społeczeństwa, takich jak teoria umowy społecznej, teoria dóbr publicznych, teoria niedoskonałości rynkowych, różnorakie teorie „prawa pozytywnego”, doktryna władzy z boskiego nadania, itp. Dla osób nie będących intelektualistami, tego rodzaju propagandowe twory często wydają się poważnymi, racjonalnymi uzasadnieniami dla podporządkowania się dyktatom terytorialnych monopoli przemocy. Dla intelektualistów z kolei, nawet tych zdających sobie sprawę z logicznych sprzeczności zawartych w powyższych konstrukcjach, ich akceptacja i promocja stanowi często jeden z najbezpieczniejszych sposobów na zapewnienie sobie trwałej, lukratywnej i wpływowej pozycji zawodowej.

2. Emocjonalna propaganda. Osoby uznające, że ich życie jest monotonne i nudne, często wypełniają je śledzeniem działań rozmaitych celebrytów. Etatyści skrzętnie wykorzystują ten fakt, przywiązując emocjonalnie ludzi do tzw. „osób publicznych” poprzez nadawanie jak największego rozgłosu życiu polityków, biurokratów i innych wysoko postawionych przedstawicieli aparatów zinstytucjonalizowanej przemocy. W rezultacie większość kontrolowanych przez nich osób pada ofiarą wielkoskalowej wersji syndromu sztokholmskiego, czując sympatię wobec swoich ciemiężców, nawet wtedy, gdy nie należą do ich bezpośredniej klienteli wyborczej.

3. Samooszukiwanie. Naturalnym wydaje się przypuszczenie, że dla większości przyzwoitych, zdroworozsądkowych osób uświadomienie sobie, że jest się systematycznie ograbianym i straszonym przemocą w razie nieposłuszeństwa byłoby rzeczą psychologicznie nieznośną. Jako że to właśnie ma miejsce w etatyzmie, naturalnym psychologicznym mechanizmem samoobronnym dla takich osób jest oszukiwanie samych siebie poprzez próby usprawiedliwiania regularnie dokonywanych wobec nich niegodziwości. Stąd rodzi się akceptacja dla podwójnej moralności, na jakiej musi się opierać każde rozróżnienie na rządzących i rządzonych.

4. Ignorancja. Smutnym świadectwem poziomu intelektualnej przenikliwości większej części rasy ludzkiej jest to, że zasadniczo etatyzm jest w stanie rozkwitać nawet bez dodatkowego wsparcia ze strony intelektualnej propagandy wspomnianej w punkcie pierwszym. Jak zauważyli Bastiat i Hazlitt, skupienie się wyłącznie na krótkoterminowych konsekwencjach danego działania, bądź wyłącznie na jego konsekwencjach dla danej grupy, jest często wystarczające dla akceptacji poglądu, jakoby aparat instytucjonalizowanej przemocy był w stanie wytworzyć dobrobyt dla jednych bez jednoczesnego niszczenia dobrobytu innych.

5. Strach. Ten czynnik można rozumieć w dwojaki sposób. Z jednej strony mowa w tym kontekście o strachu związanym z braniem odpowiedzialności za własne życie i jego kształt, którego kulminacją jest przekonanie, że warto mieć na podorędziu możliwość skorzystania z usług instytucji zdolnej do siłowego przerzucenia tej odpowiedzialność na innych. Z drugiej strony mowa tu o bardziej ogólnym horror vacui – strachu przed samodzielnym myśleniem i działaniem, czy też przed życiem w świecie wolnym od jakiejkolwiek ostatecznej siły dyscyplinującej, której finalnym, autorytatywnym argumentem jest możliwość podporządkowania sobie krnąbrnej rzeczywistości przy pomocy zalegalizowanej (bądź nawet uświęconej) przemocy.

6. Lenistwo. Posługując się zaproponowanym przez Oppenheimera rozróżnieniem na środki ekonomiczne i środki polityczne, można łatwo zauważyć, że – w ramach gromadzenia środków na życie – używanie tych pierwszych jest przeważnie czasochłonne i pracochłonne, podczas gdy używanie tych drugich – przynajmniej wtedy, kiedy do dyspozycji mamy aparat zinstytucjonalizowanej przemocy – przebiega stosunkowo szybko i opiera się na zasadzie natychmiastowej gratyfikacji. Współczesna socjaldemokracja ucieleśnia redystrybucyjną funkcję środków politycznych. Jeśli ktoś może zagłosować za przywłaszczeniem sobie cudzych zasobów, zamiast być zmuszonym do ich zdobywania na drodze dobrowolnej wymiany rzadkich dóbr, dlaczego miałby – przy braku jakichkolwiek hamujących skrupułów – nie skorzystać z tego rodzaju możliwości?

7. Zazdrość. Egalitarystyczna ideologia współczesnego etatyzmu, oparta na siłowym roszczeniu, aby strumień politycznie redystrybuowanych dóbr płynął w kierunku tych, którzy nie zrobili nic, by zasłużyć na ich otrzymanie, jest niezwykle użyteczna w zakresie kanalizowania zazdrości i resentymentu, a tym samym wzmacniania systemu, który instytucjonalizuje te niskie instynkty. W przeciwieństwie do merytokracji, której rezultaty powstają na bazie dobrowolnych interakcji międzyludzkich, egalitaryzm musi wejść w sojusz z etatyzmem, aby osiągnąć swoje powodowane zazdrością cele. A jako że zazdrość jest niestety bardzo powszechną cechą, nie powinien zaskakiwać generowany przez nią poziom aprobaty dla monopolizacji i centralizacji przemocy.

8. Żądza władzy. Być może istnieją dobre ewolucyjne argumenty dla stwierdzenia, że istoty ludzkie są z natury skłonne do prób wzajemnej dominacji. Być może dostrzeganie, że inni cieszą się wyższym poziomem życia i w konsekwencji mają większe szanse na przekazanie swoich genów w przyszłość, tworzy w wielu instynktowną chęć zdobycia podobnych możliwości w najbardziej dogodny sposób, nawet jeśli oznacza to siłowe zawłaszczenie cudzych zasobów. Jakakolwiek jest w tym kontekście prawda, nie powinniśmy zapominać, że można z powodzeniem argumentować, iż racjonalna moralność jest właśnie narzędziem umożliwiającym nam pozbywanie się co bardziej etycznie wątpliwych elementów naszego ewolucyjnego dziedzictwa.

9. Przyzwyczajenie. Etatyzm i jego niszczycielskie następstwa – wojny, niewolnictwo, wywłaszczenia i intelektualna deprawacja – okazały się nadzwyczaj odporne, żywotne i długotrwałe. W konsekwencji dość łatwym stało się dla etatystów opisywanie tych zjawisk jako historycznych, cywilizacyjnych czy nawet metafizycznych konieczności. Ponadto, relatywna trwałość terytorialnych monopoli przemocy umożliwiła ich rządcom i pracownikom przedstawianie nieetatystycznych rozwiązań społecznych jako w najlepszym razie radykalną i ryzykowną niewiadomą, a w najgorszym razie system nieuchronnie dążący do niekończącego się konfliktu każdego z każdym. W takich warunkach przekonanie się do skuteczności woluntarystycznych alternatyw, a co dopiero praca nad ich wdrożeniem, stają się tym trudniejsze.

10. Rezygnacja. Ostatecznym celem etatyzmu jest wprowadzenie każdego w stan pasywności i letargicznej bezczynności w kontekście podejmowania jakichkolwiek wysiłków zmierzających ku zrzuceniu z siebie jarzma klas pasożytniczych. Cel ten najlepiej odzwierciedla popularyzacja znanego sloganu o podatkach i śmierci. Tam, gdzie zostanie on osiągnięty, nawet ci, którzy nie są przekonani na gruncie intelektualnym co do moralnej bądź ekonomicznej konieczności istnienia monopolistycznych aparatów przemocy, postanawiają pogodzić się z rzekomym faktem, iż ich wątpliwości i obiekcje w tym zakresie nie mają i nie będą mieć najmniejszego wpływu na kształt obowiązujących ustaleń społecznych, ani dzisiaj, ani kiedykolwiek w przyszłości.

Zidentyfikowawszy powyższe czynniki, zwolennicy wolności powinni być w stanie realizować swoje cele ze znacznie większą skutecznością. Jak zostało wspomniane na wstępie, rzeczywistość społeczna jest ostatecznie kształtowana przez wpływ konkretnych idei. Wskazanie najbardziej powszechnie szkodliwych spośród nich powinno znacznie ułatwić zwolennikom wolności przeciwdziałanie ich przejawom i efektywne zwalczanie przyczyn ich popularności.

Wydaje się, że do najskuteczniejszych sposobów wdrażania tego rodzaju działań można by zaliczyć sposoby następujące:

1. Przedsiębiorczość, czyli najpełniejszy wyraz wolności, polega na sprycie, pomysłowości i taktycznej przenikliwości. Władza polityczna, czyli najpełniejsze przeciwieństwo wolności, jest z definicji ociężała, anachroniczna i zawsze krok do tyłu. W związku z tym ogromnym polem do popisu dla osób posiadających talent przedsiębiorczy – zwłaszcza tam, gdzie jest on połączony z talentem technologicznym – jest tworzenie rozwiązań umożliwiających obchodzenie strefy wpływów władzy politycznej, a tym samym jej sterylizację, w tym również podłamanie wiary w jej niezastąpioność. Na tej właśnie zasadzie Bitcoin powoli sterylizuje władzę banków centralnych, Internet polityczną kontrolę nad przepływem informacji i egzekwowalność „praw własności intelektualnej”, a organizacje arbitrażowe znaczenie legislacji. Powstawanie wszelkich tego rodzaju rozwiązań pokazuje także, że skuteczna przedsiębiorczość nie tylko nie potrzebuje politycznej protekcji, ale też tym lepiej się rozwija, w im wyższym stopniu jest od niej niezależna.

2. Należy przy każdej możliwej okazji promować rzetelną wiedzę ekonomiczną, opisującą proces, w ramach którego poszczególne jednostki i ich dobrowolne zrzeszenia budują swój dobrobyt na bazie wolnej wymiany dóbr i usług w warunkach szacunku dla praw własności, nieskrępowanej konkurencji i swobodnie kształtującego się systemu cenowego. Innymi słowy, nigdy nie za wiele Bastiata i Hazlitta, czy to wśród rodziny, czy wśród przyjaciół, czy wśród współpracowników. Im powszechniejsza będzie tego rodzaju wiedza i im oczywistszy będzie płynący z niej przekaz, tym większa będzie społeczna presja na odzyskiwanie kolejnych obszarów wolności działania rozumianej jako warunek niezbędny zbudowania własnego dobrobytu.

3. Warto przy każdej możliwej okazji promować poczucie samodzielności, samorządności i przedsiębiorczej inicjatywy w jak najmniejszych, lokalnych społecznościach. Celem przyświecającym tego rodzaju działaniu jest dążenie do jak największej fragmentaryzacji i decentralizacji wszelkiego rodzaju struktur politycznych, czego następstwem jest z kolei możliwość znacznie większej ekonomicznej integracji kontrolowanych przez nie obszarów. Jest to logiczny wniosek wypływający z faktu, że im mniejszy jest dany organizm polityczny, w tym mniejszym stopniu może on sobie pozwolić na drenowanie sił witalnych lokalnej gospodarki i godzenie w jej swobodny rozwój, jak również tym mniejsze ma ku temu środki. W najbardziej optymistycznym scenariuszu ostatecznym zwieńczeniem tego rodzaju procesu decentralizacyjnego byłoby powstanie prawdziwie wolnej i prawdziwie globalnej gospodarki złożonej z setek tysięcy lub nawet milionów niezależnych stref ekonomicznych, stowarzyszeń sąsiedzkich, miast czarterowych i innych form suwerennych obszarów własnościowych zintegrowanych na bazie wolnego handlu i globalnego podziału pracy.

4. Warto budować we wszystkich kręgach społecznych, w jakich się poruszamy, jak najbardziej kosmopolityczny nastrój, podkreślający moralną nieistotność wszelkich przynależności nie wynikających ze swobodnego wyboru, w tym na przykład przynależności etnicznych, i moralną uniwersalność zasad pokojowego międzyludzkiego współżycia, a także wynikające z niego gospodarcze korzyści. Trzeba pamiętać, że prawdopodobnie to właśnie instynktowne przypisywanie moralnego znaczenia przynależnościom etnicznym jest główną siłą napędową opresyjnych tworów politycznych zwanych państwami narodowymi, wraz z większością zachodzących między nimi konfliktów zbrojnych. Oddelegowanie wszelkich sentymentów związanych z tymi przynależnościami do kategorii czysto estetycznych byłoby bardzo istotnym krokiem na drodze do uruchomienia opisywanych w poprzednim punkcie procesów decentralizacyjnych i secesyjnych wraz ze wszystkimi ich pozytywnymi skutkami.

5. Warto wreszcie, w miarę czasu, chęci i możliwości, angażować się we wszelkiego rodzaju działalność charytatywną, filantropijną i ogólnie rzecz biorąc społeczną, zwłaszcza jeśli dzięki własnym talentom przedsiębiorczym jest się w stanie uczynić tę działalność naprawdę skuteczną. Tego rodzaju przedsięwzięcia stanowią zawsze wymowny sygnał dla szerszej społeczności, że efektywna pomoc potrzebującym ma swoje źródło nie w woli władzy politycznej, tylko w oddolnych staraniach wolnych jednostek i ich dobrowolnych zrzeszeń, których filantropijna inicjatywa nie ginie nawet w warunkach konfiskaty przez wspomnianą władzę polityczną znacznej części dostępnych im zasobów. Innymi słowy, jest to sygnał świadczący o tym, że konsekwentne zmniejszanie wpływów władzy nie tylko zwiększa zakres wolności działania, ale też zakres naturalnej konsekwencji tej wolności, jaką jest autentyczna dobroczynność.

Konsekwentne wdrażanie powyższych sposobów działania na rzecz wolności, składających się na ewolucyjny proces postępu technologicznego, rozwoju wolnej przedsiębiorczości, upowszechniania się dostępu do wolnej wiedzy i coraz ściślejszego przenikania się kultur, powinno w dłuższej perspektywie doprowadzić ludzkość do odrzucenia przynajmniej części najbardziej irracjonalnych i niszczycielskich elementów swojego historycznego dziedzictwa, których najlepiej zorganizowanym i najbardziej szkodliwym przejawem jest właśnie etatyzm. Należy żywić nadzieję, że zwolennikom wolności nie zabraknie cierpliwości i determinacji w dążeniu do tego celu.

Saturday, August 16, 2014

Non-Excludability, Externalities, and Entrepreneurship – An Overview of the Austrian Theory of Common Goods

According to the neoclassical economic theory, common goods would be underproduced by the market in the absence of a monopoly of force capable of coercing every able member of society to contribute to their provision. By applying both the methodological tools developed by the Austrian School of Economics and the tools used to investigate the institutional robustness of various systems of political economy, I shall argue, first, that the neoclassical characteristics of common goods are based on a number of false assumptions or unacceptable oversimplifications, and second, that even if they were correct as stated, they would not establish the desirability of the existence of a monopoly of force.

[Read More]

Thursday, August 14, 2014

Dziesięć powodów, dla których etatyzm jest niemal powszechnie akceptowany i krótka uwaga na temat tego, dlaczego warto je znać

Nie wydaje się przesadą stwierdzenie, że niemal cały dzisiejszy świat znajduje się pod kontrolą etatyzmu. W związku z tym zadanie stojące przed zwolennikami wolności jest wyjątkowo trudne i złożone. Jako że kształt rzeczywistości społecznej jest ostatecznie zależny od popularności konkretnych idei, osłabienie wpływu jakiejkolwiek doktryny wymaga wcześniejszego zrozumienia powodów, dla których jest ona czynnie wspierana albo przynajmniej biernie akceptowana. Tym samym skuteczne przeciwstawianie się etatyzmowi wymaga zrozumienia powodów, dla których społeczeństwa świata wspierają albo przynajmniej akceptują istnienie monopolistycznych aparatów agresji, przemocy i przymusu. Poniżej znajduje się krótka lista czynników, które wydają się być w tym kontekście najważniejsze:

1. Intelektualna propaganda. Zetatyzowany system edukacji jest bardzo płodny w zakresie tworzenia domniemanych uzasadnień dla siłowej kontroli społeczeństwa, takich jak teoria umowy społecznej, teoria dóbr publicznych, teoria niedoskonałości rynkowych, różnorakie teorie „prawa pozytywnego”, doktryna władzy z boskiego nadania, itp. Dla osób nie będących intelektualistami, tego rodzaju propagandowe twory często wydają się poważnymi, racjonalnymi uzasadnieniami dla podporządkowania się dyktatom terytorialnych monopoli przemocy. Dla intelektualistów z kolei, nawet tych zdających sobie sprawę z logicznych sprzeczności zawartych w powyższych konstrukcjach, ich akceptacja i promocja stanowi często jeden z najbezpieczniejszych sposobów na zapewnienie sobie trwałej, lukratywnej i wpływowej pozycji zawodowej.

2. Emocjonalna propaganda. Osoby uznające, że ich życie jest monotonne i nudne, często wypełniają je śledzeniem działań rozmaitych celebrytów. Etatyści skrzętnie wykorzystują ten fakt, przywiązując emocjonalnie ludzi do tzw. „osób publicznych” poprzez nadawanie jak największego rozgłosu życiu polityków, biurokratów i innych wysoko postawionych przedstawicieli aparatów zinstytucjonalizowanej przemocy. W rezultacie większość kontrolowanych przez nich osób pada ofiarą wielkoskalowej wersji syndromu sztokholmskiego, czując sympatię wobec swoich ciemiężców, nawet wtedy, gdy nie należą do ich bezpośredniej klienteli wyborczej.

3. Samooszukiwanie. Naturalnym wydaje się przypuszczenie, że dla większości przyzwoitych, zdroworozsądkowych osób uświadomienie sobie, że jest się systematycznie ograbianym i straszonym przemocą w razie nieposłuszeństwa byłoby rzeczą psychologicznie nieznośną. Jako że to właśnie ma miejsce w etatyzmie, naturalnym psychologicznym mechanizmem samoobronnym dla takich osób jest oszukiwanie samych siebie poprzez próby usprawiedliwiania regularnie dokonywanych wobec nich niegodziwości. Stąd rodzi się akceptacja dla podwójnej moralności, na jakiej musi się opierać każde rozróżnienie na rządzących i rządzonych.

4. Ignorancja. Smutnym świadectwem poziomu intelektualnej przenikliwości większej części rasy ludzkiej jest to, że zasadniczo etatyzm jest w stanie rozkwitać nawet bez dodatkowego wsparcia ze strony intelektualnej propagandy wspomnianej w punkcie pierwszym. Jak zauważyli Bastiat i Hazlitt, skupienie się wyłącznie na krótkoterminowych konsekwencjach danego działania, bądź wyłącznie na jego konsekwencjach dla danej grupy, jest często wystarczające dla akceptacji poglądu, jakoby aparat instytucjonalizowanej przemocy był w stanie wytworzyć dobrobyt dla jednych bez jednoczesnego niszczenia dobrobytu innych.

5. Strach. Ten czynnik można rozumieć w dwojaki sposób. Z jednej strony mowa w tym kontekście o strachu związanym z braniem odpowiedzialności za własne życie i jego kształt, którego kulminacją jest przekonanie, że warto mieć na podorędziu możliwość skorzystania z usług instytucji zdolnej do siłowego przerzucenia tej odpowiedzialność na innych. Z drugiej strony mowa tu o bardziej ogólnym horror vacui – strachu przed samodzielnym myśleniem i działaniem, czy też przed życiem w świecie wolnym od jakiejkolwiek ostatecznej siły dyscyplinującej, której finalnym, autorytatywnym argumentem jest możliwość podporządkowania sobie krnąbrnej rzeczywistości przy pomocy zalegalizowanej (bądź nawet uświęconej) przemocy.

6. Lenistwo. Posługując się zaproponowanym przez Oppenheimera rozróżnieniem na środki ekonomiczne i środki polityczne, można łatwo zauważyć, że – w ramach gromadzenia środków na życie – używanie tych pierwszych jest przeważnie czasochłonne i pracochłonne, podczas gdy używanie tych drugich – przynajmniej wtedy, kiedy do dyspozycji mamy aparat zinstytucjonalizowanej przemocy – przebiega stosunkowo szybko i opiera się na zasadzie natychmiastowej gratyfikacji. Współczesna socjaldemokracja ucieleśnia redystrybucyjną funkcję środków politycznych. Jeśli ktoś może zagłosować za przywłaszczeniem sobie cudzych zasobów, zamiast być zmuszonym do ich zdobywania na drodze dobrowolnej wymiany rzadkich dóbr, dlaczego miałby – przy braku jakichkolwiek hamujących skrupułów – nie skorzystać z tego rodzaju możliwości?

7. Zazdrość. Egalitarystyczna ideologia współczesnego etatyzmu, oparta na siłowym roszczeniu, aby strumień politycznie redystrybuowanych dóbr płynął w kierunku tych, którzy nie zrobili nic, by zasłużyć na ich otrzymanie, jest niezwykle użyteczna w zakresie kanalizowania zazdrości i resentymentu, a tym samym wzmacniania systemu, który instytucjonalizuje te niskie instynkty. W przeciwieństwie do merytokracji, której rezultaty powstają na bazie dobrowolnych interakcji międzyludzkich, egalitaryzm musi wejść w sojusz z etatyzmem, aby osiągnąć swoje powodowane zazdrością cele. A jako że zazdrość jest niestety bardzo powszechną cechą, nie powinien zaskakiwać generowany przez nią poziom aprobaty dla monopolizacji i centralizacji przemocy.

8. Żądza władzy. Być może istnieją dobre ewolucyjne argumenty dla stwierdzenia, że istoty ludzkie są z natury skłonne do prób wzajemnej dominacji. Być może dostrzeganie, że inni cieszą się wyższym poziomem życia i w konsekwencji mają większe szanse na przekazanie swoich genów w przyszłość, tworzy w wielu instynktowną chęć zdobycia podobnych możliwości w najbardziej dogodny sposób, nawet jeśli oznacza to siłowe zawłaszczenie cudzych zasobów. Jakakolwiek jest w tym kontekście prawda, nie powinniśmy zapominać, że można z powodzeniem argumentować, iż racjonalna moralność jest właśnie narzędziem umożliwiającym nam pozbywanie się co bardziej etycznie wątpliwych elementów naszego ewolucyjnego dziedzictwa.

9. Przyzwyczajenie. Etatyzm i jego niszczycielskie następstwa – wojny, niewolnictwo, wywłaszczenia i intelektualna deprawacja – okazały się nadzwyczaj odporne, żywotne i długotrwałe. W konsekwencji dość łatwym stało się dla etatystów opisywanie tych zjawisk jako historycznych, cywilizacyjnych czy nawet metafizycznych konieczności. Ponadto, relatywna trwałość terytorialnych monopoli przemocy umożliwiła ich rządcom i pracownikom przedstawianie nieetatystycznych rozwiązań społecznych jako w najlepszym razie radykalną i ryzykowną niewiadomą, a w najgorszym razie system nieuchronnie dążący do niekończącego się konfliktu każdego z każdym. W takich warunkach przekonanie się do skuteczności woluntarystycznych alternatyw, a co dopiero praca nad ich wdrożeniem, stają się tym trudniejsze.

10. Rezygnacja. Ostatecznym celem etatyzmu jest wprowadzenie każdego w stan pasywności i letargicznej bezczynności w kontekście podejmowania jakichkolwiek wysiłków zmierzających ku zrzuceniu z siebie jarzma klas pasożytniczych. Cel ten najlepiej odzwierciedla popularyzacja znanego sloganu o podatkach i śmierci. Tam, gdzie zostanie on osiągnięty, nawet ci, którzy nie są przekonani na gruncie intelektualnym co do moralnej bądź ekonomicznej konieczności istnienia monopolistycznych aparatów przemocy, postanawiają pogodzić się z rzekomym faktem, iż ich wątpliwości i obiekcje w tym zakresie nie mają i nie będą mieć najmniejszego wpływu na kształt obowiązujących ustaleń społecznych, ani dzisiaj, ani kiedykolwiek w przyszłości.

Zidentyfikowawszy powyższe czynniki, zwolennicy wolności powinni być w stanie realizować swoje cele ze znacznie większą skutecznością. Jak zostało wspomniane na wstępie, rzeczywistość społeczna jest ostatecznie kształtowana przez wpływ konkretnych idei. Wskazanie najbardziej powszechnie szkodliwych spośród nich powinno znacznie ułatwić zwolennikom wolności przeciwdziałanie ich przejawom i efektywne zwalczanie przyczyn ich popularności.

Wednesday, August 13, 2014

Nonrivalness, Subjectivity and Capital – An Overview of the Austrian Theory of Club Goods

According to neoclassical economic theory, club goods would be underproduced by the market in the absence of a monopoly of force capable of coercing every able member of society to contribute to their provision. By applying both the methodological tools developed by the Austrian School of Economics and the tools used to investigate the institutional robustness of various systems of political economy, I shall argue, first, that the neoclassical characteristics of club goods are based on a number of false assumptions or unacceptable oversimplifications, and second, that even if they were correct as stated, they would not establish the desirability of the existence of a monopoly of force due to the existence of a more efficient, purely market-based alternative. Then I shall apply the results of my argument to the issue of the provision of law and defense, which appears to lend itself particularly well to being a promising case study in this context.

[Read More]

Tuesday, August 12, 2014

Wolność osobista a sprawy kulturowe i obyczajowe

Organizacje zajmujące się krzewieniem szacunku dla wolności osobistej nie powinny wikłać się w popieranie bądź potępianie jakichkolwiek kwestii natury czysto kulturowej czy obyczajowej. Tego rodzaju uwikłanie niemal zawsze grozi 1) zniechęceniem do siebie osób i organizacji, którym bliska jest idea wolności osobistej, ale którym obce są pewne poglądy obyczajowe 2) przyciągnięciem ku sobie osób i organizacji, którym bliskie są pewne poglądy obyczajowe, ale którym obca jest idea wolności osobistej 3) zaciemnieniem niezwykle istotnego faktu, że cały urok i unikatowość wolności osobistej zawiera się w tym, że szacunek wobec niej pozwala na pokojowe współżycie i pokojową współpracę osób o różnych, a czasem nawet przeciwstawnych poglądach obyczajowych.

Monday, August 11, 2014

O jedynym prawdziwym dobru publicznym

Wolny rynek jest jedynym prawdziwym dobrem publicznym, gdyż, będąc sumą dobrowolnych transakcji międzyludzkich, jest on jedynym dobrem, którego powstanie i istnienie spełnia kryterium ściśle jednomyślnej, a tym samym autentycznie publicznej akceptacji.

Saturday, August 9, 2014

Trudności przyjmowania postawy libertariańskiej

Przyjęcie postawy libertariańskiej wymaga odporności na syndrom sztokholmski, odporności na libido dominandi, rozumienia pojęcia kosztów alternatywnych, myślenia w kategoriach niebezpośrednich, odległych i niezamierzonych konsekwencji, umiejętności uniwersalizacji reguł etycznych, i świadomego odrzucenia wszelkich form trybalizmu. Z czego wszystkie te cechy występują rzadko i są niezgodne z naszymi instynktownymi intuicjami.

Przyjęcie postawy etatystycznej wymaga podatności na syndrom sztokholmski, instynktownego posłuszeństwa wobec władzy, skupiania się przede wszystkim albo wyłącznie na tym, co widać w danej chwili, wiary w to, że intencje można stosunkowo łatwo przełożyć na pożądane konsekwencje, nieumiejętności poświęcenia wąsko rozumianego interesu własnego na rzecz moralności, i instynktownej akceptacji wszelkiego rodzaju tożsamości plemiennych. Z czego wszystkie te cechy są niemal uniwersalne i głęboko zakorzenione w naszym ewolucyjnym dziedzictwie.

W związku z powyższym sądzę, że intelektualne zmaganie libertarianizmu z etatyzmem jest przede wszystkim zmaganiem między niewygodną refleksją a wygodnym przyzwyczajeniem. Uczestnicząc więc w tym zmaganiu po stronie libertarianizmu, nie powinno się oczekiwać nagłych społecznych przeobrażeń, ale cierpliwie ufać w siłę rosnącej wiedzy i kulturowej ewolucji.

Wednesday, August 6, 2014

O różnych uzasadnieniach libertarianizmu

Wydaje się, że polskie środowisko libertariańskie jest dość mocno zaksjomatyzowane (a la Rothbard i Spooner). Sam lubię tego rodzaju racjonalistyczno-prawnonaturalne uzasadnienia teorii etycznych, ale myślę, że warto zawsze w tym kontekście pamiętać, że dla libertarianizmu istnieją też uzasadnienia m.in. utylitarne (Friedman junior i oczywiście sam Mises), eudajmonistyczne (Roderick Long), czy intuicjonistyczne (Michael Huemer). I co najważniejsze - nie są to stojące wobec siebie w opozycji konkurencyjne alternatywy, tylko stanowiska wzajemnie się uzupełniające i wzmacniające - ich wnioski są takie same, ale wiodące do nich różne drogi można ze sobą zestawić.

Innymi słowy - łamiący zasadę nieagresji nie tylko naruszają prawo naturalne i wikłają się w sprzeczności performatywne, ale też 1) uniemożliwiają bądź utrudniają jak największe bogacenie się wszystkich warstw społeczeństwa, 2) uniemożliwiają rozwój pozytywnych przymiotów charakteru (roztropność, sprawiedliwość, dobroczynność, itd.), a tym samym realizację klasycznie (arystotelesowsko) rozumianego szczęścia, i 3) działają wbrew najbardziej elementarnym intuicjom moralnym większości ludzi, odstępstwa od których najłatwiej wyjaśniać na bazie różnych iluzorycznych racjonalizacji, takich jak syndrom sztokholmski.

Myślę, że warto o tym pamiętać zwłaszcza w kontekście dyskusji z tymi, dla których uzasadnienia aksjomatyczne i prawnonaturalne okazują się zbyt abstrakcyjne i niezrozumiałe, albo zbyt filozoficznie kontrowersyjne.

Demokracja a monarchia, czyli wybór między dżumą a cholerą

W pewnej części szeroko rozumianych polskich środowisk okołowolnościowych pokutuje wciąż przekonanie, że - z dwojga złego - w kontekście tworzenia atmosfery sprzyjającej swobodzie działania monarchia dziedziczna wypada stosunkowo korzystniej w porównaniu do demokracji (na ogół pojawia się w tym kontekście przykład Liechtensteinu).

Jest to opinia niebezpodstawna - najczęściej opiera się ona na argumencie z preferencji czasowej, mówiącym, że monarcha, w przeciwieństwie do demokratycznego zarządcy, ma możliwość poświęcania doraźnego przychodu podatkowego na rzecz zwiększania wartości kapitałowej posiadanych przez siebie aktywów (w tym monopolistycznego przywileju ściągania danin), co stwarza pewną szansę na to, że będzie on eksploatował kontrolowane przez siebie społeczeństwo w stopniu stosunkowo mniejszym niż demokratyczny zarządca, tym samym zachowując się nie jak krótkowzroczny pirat korporacyjny, tylko jak dalekowzroczny inwestor.

Jakkolwiek jest to argument spójny i logiczny, większość używających go osób - być może w ramach naturalnego, przekornego sprzeciwu wobec świeckiego bożka współczesności, jakim jest demokracja - nie dostrzega, że istnieją równie spójne i logiczne argumenty na rzecz konkluzji przeciwnej. Jeden z nich mówi np., że jako że monarcha ze swoją świtą jest przeważnie tańszy w utrzymaniu niż rozdęta demokratyczna biurokracja, tego pierwszego są w stanie zaspokoić daniny zbierane od członków nawet bardzo gospodarczo zacofanego społeczeństwa - innymi słowy, w przeciwieństwie do przedstawicieli demokratycznej biurokracji, to właśnie on może nie mieć żadnego ekonomicznie uzasadnionego powodu, żeby eksploatować społeczeństwo w na tyle niewielkim stopniu, by umożliwić mu stosunkowo swobodny rozwój i bogacenie się. Ponadto monarcha ma w stosunku do demokratycznych zarządców więcej do stracenia w przypadku wykształcenia się w społeczeństwie silnej klasy średniej, która - ośmielona swoją rosnącą zamożnością - mogłaby zażądać współudziału we władzy, a tym samym faktycznej likwidacji większości monarchicznych przywilejów.

Powyższe argumenty nie tyle dowodzą, że w omawianym kontekście to jednak demokracja pozostaje mniejszym złem, co sugerują, że spór o to, który z wyżej wymienionych etatystycznych ustrojów jest stosunkowo mniej szkodliwy dla wolności działania jest sporem jałowym w odniesieniu do kwestii tego, jak w konkretnych okolicznościach miejsca i czasu poszerzać zakres tej wolności. Innymi słowy, praktyczne działania mające na celu zmniejszanie (i docelową eliminację) etatyzmu nie powinny zakładać, że zamiana jednego rodzaju etatyzmu na inny jego rodzaj w sposób logicznie konieczny zmniejszanie to ułatwią.

PS. W podobnym duchu kilkukrotnie wypowiadał się już w tym temacie Jacek Sierpiński, myślę jednak, że warto od czasu do czasu do niego wracać, bo dość triumfalistyczne, a nie do końca w swoim triumfalizmie przemyślane inklinacje promonarchistyczne są wciąż w pewnej części szeroko rozumianych polskich środowisk okołowolnościowych obecne.

Monday, August 4, 2014

O prywatnej dobroczynności i "pomocy społecznej"

W dobrowolnym systemie prywatnej dobroczynności:

1. Produktywni i bogaci są jeszcze bogatsi, a więc mogą przeznaczyć na dobroczynność więcej zasobów.

2. Produktywni, ale ubodzy też są bogatsi, a więc w mniejszym stopniu korzystają z dobroczynności, tym samym pozostawiając więcej zasobów dla mimowolnie nieproduktywnych i ubogich.

3. Wszystkie produktywne jednostki, będąc w stanie zachować dla siebie całość owoców swojej pracy, a tym samym czując, że ich wolność i godność są autentycznie respektowane, mają nie tylko środki, ale też, co ważniejsze, autentyczną motywację do tego, żeby angażować się w dobroczynność.

4. Dobrowolnie nieproduktywni i ubodzy, wiedząc, że nie mają prawa żyć cudzym kosztem, mają silną motywację do tego, żeby dołączyć do produktywnych, tym samym pozostawiając więcej zasobów dla mimowolnie nieproduktywnych i ubogich.

Podsumowując, w dobrowolnym systemie prywatnej dobroczynności jest mniej ubóstwa, zarówno mimowolnego jak i dobrowolnego, oraz więcej środków do jego przezwyciężania.

W etatystycznym systemie "pomocy społecznej":

1. Produktywni i bogaci są ubożsi, a więc mogą przeznaczyć mniej zasobów na "pomoc społeczną", a co dopiero na prywatną dobroczynność.

2. Produktywni, ale ubodzy są jeszcze ubożsi, a więc w większym stopniu korzystają z "pomocy społecznej", tym samym pozostawiając mniej zasobów dla mimowolnie nieproduktywnych i ubogich.

3. Wszystkie produktywne jednostki, będąc regularnie wywłaszczanymi z dużej części owoców swojej pracy, a tym samym czując, że są traktowane jak niewolnicy albo dojne krowy, nie mają nie tylko niemal żadnych środków, ale też, co ważniejsze, niemal żadnej motywacji do tego, żeby utrzymywać system "pomocy społecznej", a co dopiero do tego, żeby angażować się w prywatną dobroczynność, w skrajnych zaś przypadkach nawet do tego, żeby pozostawać produktywnymi.

4. Dobrowolnie nieproduktywni i ubodzy, wierząc, że mają prawo żyć cudzym kosztem, mają silną motywację do tego, żeby pozostawać nieproduktywnymi, tym samym pozostawiając mniej zasobów dla mimowolnie nieproduktywnych i ubogich.

Podsumowując, w etatystycznym systemie "pomocy społecznej" jest więcej ubóstwa, zarówno mimowolnego jak i dobrowolnego, oraz mniej środków do jego przezwyciężania.

Wybierz rozsądnie.

Sunday, August 3, 2014

Libertarianizm, Komunizm i Realizm

Niektórzy uważają, że istnieje analogia między komunistami twierdzącymi, że "prawdziwy komunizm" nie zdegenerowałby się w sowiecki totalitaryzm a libertarianami twierdzącymi, że "prawdziwy wolnorynkowy libertarianizm" nie zdegenerowałby się w korporacyjny etatyzm, analogia rzekomo ukazująca, iż obie wyżej wymienione grupy mają równie nierealistyczne oczekiwania.

W rzeczywistości istnieje jednak zasadnicza różnica między twierdzeniami obu tych grup. "Prawdziwy komunizm" rozumiany jako racjonalny gospodarczo porządek społeczny jest logiczną niemożliwością - formą społeczeństwa, w którym logicznie niemożliwe staje się przeprowadzenie alokacji dostępnych zasobów zgodnie z ich najbardziej wartościowymi zastosowaniami, co wynika ze zniknięcia rynkowego systemu cen odzwierciedlającego wybory suwerennych konsumentów i oczekiwania przedsiębiorców co do ich przyszłego kształtu. Tymczasem "prawdziwy wolnorynkowy libertarianizm" jest jedynie psychologicznie trudny do stworzenia - podobnie jak doprowadzenie do zniesienia niewolnictwa było trudne z uwagi na to, jak szeroką akceptacją cieszyła się ta instytucja, tak jeszcze trudniejsze jest przekonanie większości osób do odrzucenia syndromu sztokholmskiego i etnicznego trybalizmu, które podtrzymują przy życiu terytorialne monopole przemocy korumpujące przedsiębiorców subsydiami, monopolistycznymi przywilejami, opartą na pustym pieniądzu ekspansją kredytową, itp.

Innymi słowy, próby stworzenia "prawdziwego komunizmu" są jak próby dokonania kwadratury koła - są one oparte nie tylko na nierealistycznych oczekiwaniach, ale również na fundamentalnych błędach logicznych. Tymczasem próby stworzenia "prawdziwego wolnorynkowego libertarianizmu" to tylko i aż próby znacznego zwiększenia wiedzy ekonomicznej i świadomości moralnej większości osób. Mowa tu więc o różnicy między trudnością a niemożliwością, a jest to w tym kontekście różnica naprawdę istotna.