Friday, July 18, 2025

Jedno wielkie zwiedzenie, by wszystkimi rządzić

Jak mogłaby się przedstawiać próba finalnego i nieodwracalnego otumanienia człowieka przez kaduka działającego pod banderą "porządku z chaosu"? Otóż najpierw jedną ręką mógłby on nastręczyć rozmamłanej i samozadowolonej ludzkości dyktaturę "różnorodności, inkluzywności i zrównoważonego rozwoju". Potem - w momencie, w którym przywiodłaby ona ludzkość na skraj kompletnej dysfunkcjonalności - drugą ręką nastręczyłby jej bardziej konwencjonalną dyktaturę trybalizmu, protekcjonizmu i militaryzmu traktowaną jako domniemany środek zaradczy.

Na koniec zaś - na etapie skrajnej społecznej niewydolności spowodowanej bezustannym, autodestrukcyjnym i wycieńczającym podgryzaniem się nawzajem przez zwolenników owych dwóch dyktatur, niewydolności grożącej globalnym "rozwiązaniem nuklearnym" - postanowiłby w "cudowny" sposób wszystkich ocalić i pogodzić dzięki interwencji "boga z maszyny" w postaci "sztucznej superinteligencji" albo może nawet "starszych braci z kosmosu". Grunt w tym, żeby zbiorowe, przewlekłe ogłupienie sięgnęło już wówczas takiego poziomu, na którym ludzka masa krytyczna byłaby gotowa złożyć podobnemu "bogu z maszyny" hołd szczerego i bezwarunkowego posłuszeństwa, skutkującego nieodwołalnym i bezgranicznym zniewoleniem.

Ktoś mógłby rzec, że jest to tak siermiężna sekwencja bałamuctw, że mało kto mógłby dać się na nią nabierać do samego końca. Jeśli sugestia ta miałaby być wyrazem wiary w ostatecznie nieusuwalny zdrowy rozsądek większej części ludzkości, to w ramach pokrzepiającego optymizmu należałoby jej przyklasnąć i ufać, że ma ona charakter samospełniającej się przepowiedni. Niemniej biorąc pod uwagę, że świat zdaje się już znajdować w drugiej fazie owej sekwencji, warto by zrównoważyć ów optymizm zachowywaniem szczególnie wzmożonej czujności i trzeźwości, zwłaszcza w takiej skali, na jaką można swą postawą bezpośrednio oddziaływać. Będzie się bowiem wówczas tak roztropnym, jak trzeba, i tak spokojnym, jak można - czyli słusznie ufnym w to, że choćby nie wiadomo jak wielu dało się finalnie zwieść, samemu absolutnie się do nich nie dołączy.

Wednesday, July 16, 2025

Szczególna wartość wolności słowa w erze globalnej, wielofrontowej wojny informacyjnej

Wolność słowa jest w erze permanentnej, globalnej, wielofrontowej wojny informacyjnej wolnością szczególną. Otóż jest ona kluczowa nie tylko w świetle możliwości odkłamywania, obalania czy wykpiwania rozmaitych ideologicznych agend (zarówno reżimowych, jak i "spontanicznych"), ale również z uwagi na sposobność kształcenia się w cnocie roztropności i nabywania odporności na psychomanipulacyjne sztuczki (astroturfing, gaslighting, clickbaiting, przesuwanie okna Overtona itp.). Jest to zatem sztandarowy przykład wolności zewnętrznej torujący drogę równie istotnej wolności wewnętrznej.

Innymi słowy, wolność słowa gwarantuje nie tylko możliwość skutecznego demaskowania treści zwodniczych, niegodziwych i odstręczających, ale też sposobność uzyskania stosownych w tym zakresie umiejętności. Stąd musi ona przysługiwać w równym stopniu i prawdomówcom, i zwodzicielom, i demaskatorom, i propagandzistom oraz i strażnikom ładu, i siewcom zamętu. Tylko wówczas może się bowiem z czasem jasno okazać, kto w jakim stopniu przynależał do którejś z tych grup.

Stąd przyzwalanie na powstawanie jakichkolwiek "ustaw przeciwko dezinformacji" czy "praw przeciwko mowie nienawiści", a nawet aprobatywne traktowanie automatycznie doklejanych "ostrzeżeń fact-checkingowych", gwarantuje jedynie coraz zuchwalsze panoszenie się zwodzicieli, propagandzistów i siewców zamętu dysponujących największymi politycznymi, gospodarczymi i ideologicznymi wpływami - to zaś powinno być dla każdego uczciwego obrońcy prawdy rezultatem najgorszym z możliwych. Każdy krok zabezpieczający bezwzględną wolność słowa nie zapewnia zatem tryumfu prawdy, ale każdy krok naruszający jej bezpieczeństwo uprawdopodobnia tryumf absolutnego bałamuctwa.

(Wpis opublikowany pierwotnie 30 kwietnia 2024)

O uwalnianiu ponadczasowo wartościowych aktywności od zabobonów "nowoczesności"

Warunkiem koniecznym ocalenia wszelkich ponadczasowo wartościowych obszarów ludzkiej aktywności jest ich uwolnienie od wszelkich zabobonów tzw. nowoczesności. Chcąc więc przetrwać, nauka musi zostać uwolniona od scjentyzmu, technologia - od technokratyzmu, gospodarka - od etatyzmu, kultura - od neomarksizmu, życie rodzinne - od freudyzmu, przyrodoznawstwo - od ekologizmu, filozofia - od „postmodernizmu”, duchowość - od newage’yzmu, a religia - od „ekumenizmu”.

Rzecz przy tym w tym, że, tak jak wszystkie te obszary ukazują pełnię swojej wartości we współpracy ze sobą, tak wszystkie powiązane z nimi zabobony muszą być zwalczone jednocześnie, bo w innym razie ludzkość nigdy nie wydobędzie się z gąszczu stręczonych przez nie i wzajemnie uzupełniających się manowców. A jako że im dłużej ludzkość jest zagubiona w tej wielopiętrowej matni, tym mniejszą ma szansę na znalezienie z niej drogi wyjścia, współpraca wszystkich ludzi dobrej woli w zakresie wskazywania owej drogi jest zadaniem wyjątkowo pilnym.

Friday, July 11, 2025

O potrzebie nieprzerwanej trzeźwości i czujności w czasie długiej wojny na duchowe wyczerpanie

Kto zachowywał nadzieję, że z Watykanu został ostatnimi czasy wyegzorcyzmowany upiór neopogańsko-świeckopacyfistycznego ekologizmu, ten powinien jak najszybciej zdać sobie sprawę, że ów upiór okadził się jedynie zasłoną dymną nieco bardziej tradycyjnej ornamentacji, łacińskiego śpiewu oraz intelektualnie i etykietalnie lepszych pozorów.

Poznawać należy po owocach, więc nie należy mieć już wątpliwości, że w momencie, gdy z Watykanu (w ramach "mszy w intencji troski o stworzenie") płyną wciąż wezwania o nawrócenie nie, powiedzmy, wojujących syjonistów, islamistów i marksistów, tylko "tych, którzy nie dość wsłuchują się w płacz płonącej ziemi", ma się wciąż do czynienia z atrapą, nie z oryginałem, nawet jeśli jest to atrapa odziana w elegancką gabardynę, a nie tani poliester.

Innymi słowy, ostrzeżenie przed wilkami w owczych skórach pozostaje bezprecedensowo pilne, a może nawet jeszcze pilniejsze, zaś pragnienie ulgi po dwunastu latach szyderczej dewastacji musi ustąpić nieprzerwanej trzeźwości i czujności. Tylko w ten sposób można nie przegrać długiej wojny na duchowe wyczerpanie, która najwyraźniej weszła właśnie w etap zwodniczego zawieszenia broni.

Thursday, July 10, 2025

Już tylko "terapia szokowa" może "osuszyć bagno"

Raptem pół roku po rozpoczęciu drugiej kadencji przez personę, która jednym ze swoich głównych haseł wyborczych uczyniła "osuszenie bagna", m.in. poprzez upublicznienie słynnej listy Epsteina, okazało się, że - mirabile dictu - żadna lista Epsteina nie istnieje, więc można się rozejść i zapomnieć o sprawie.

Wnioski z tego są następujące, a są już one na chwilę obecną równie jednoznaczne, co niezaskakujące: po pierwsze, najwyższe kręgi faktycznej władzy (amerykańskiej, ale nie tylko, bo mowa tu o kręgach o charakterze "kosmopolitycznym" w najgorszym tego słowa znaczeniu) składają się już od jakiegoś czasu z najgorszych z najgorszych, tzn. z indywiduów programowo gustujących w czynnościach, które zwykłemu człowiekowi nie przeszłyby nawet przez myśl. Po drugie zaś, mimo wszelkich pozorów wewnętrznej konkurencji czy frakcyjnej rywalizacji są to w ostatecznym rachunku kręgi ściśle skonsolidowane i w swej konsolidacji bezczelnie przekonane (póki co, jak widać, słusznie) o swojej absolutnej nietykalności.

Biorąc teraz pod uwagę odwieczną prawdę, że "ryba psuje się od głowy", nie należy wykazywać najmniejszego zdziwienia z tytułu tego, że system, którego faktyczna głowa prezentuje się tak, a nie inaczej, rozpada się coraz wyraźniej na wszystkich frontach - od kwestii politycznych poczynając, poprzez sprawy gospodarcze i społeczne, a skończywszy na płaszczyźnie dyplomatycznej i militarnej. Z dwojga zaś form, które może przyjąć ów rozpad - czyli dalszego względnie powolnego gnicia albo spektakularnego kolapsu - ze szczerego serca należy już bez jakichkolwiek oporów liczyć na tę drugą. Jeśli jakikolwiek system zasługiwał kiedykolwiek na podręcznikową "terapię szokową", która jako jedyna może faktycznie poskutkować osuszeniem bagna wraz ze wszelkimi tego korzystnymi następstwami, to jest to właśnie on.