Sunday, July 14, 2019

O negatywnej selekcji biznesowej w etatyzmie

Współczesny etatyzm, który można z pełną odpowiedzialnością określić mianem miękkiego totalitaryzmu, obnaża pełnię swojego zła nie poprzez bezpośrednio dokonywane przez siebie złe działania - takie jak zinstytucjonalizowana grabież, pasożytnictwo, indoktrynacja, itp. - ale poprzez bezceremonialne korumpowanie wszelkiego rodzaju działań ze swojej natury dobrych.

Najlepszym przykładem tego ostatniego jest rodzaj ideologiczno-etycznej negatywnej selekcji odbywającej się wśród przedstawicieli kadr kierowniczych tzw. wielkiego biznesu. Im większa, a więc na ogół biznesowo skuteczniejsza jest dana firma, w tym większym stopniu musi ona pozostawać w polubownych relacjach z monopolistycznymi aparatami opresji - musi tym skrupulatniej podporządkowywać się ich "regulacjom", tym sumienniej płacić im regularne daniny, tym czołobitniej odnosić się do mogących popsuć jej szyki biurokratów, itp. Nie jest zatem rzeczą zaskakującą, że wśród kadr kierowniczych największych firm światowej gospodarki pojawia się nadzwyczaj dużo osób wyrażających fagasowsko wręcz etatystyczne poglądy, skomlących o "podwyższenie im podatków", "ściślejsze uregulowanie ich działalności", itp.

Przedsiębiorcy o twardszym kręgosłupie moralnym mogą zwyczajnie nie móc zdzierżyć konieczności tak ścisłego, intymnego i upokarzającego układania się z przedstawicielami kasty pasożytniczej. Premiowani na tym polu są zatem ci, którzy gotowi są iść na stosowne ustępstwa - częstokroć po to, aby nawiązane dzięki nim kontakty wykorzystać następnie do podkopania metodami politycznymi swoich gorzej ustosunkowanych biznesowych konkurentów. Innymi słowy, w systemie etatystycznym im bardziej gospodarczo znaczący jest dany przedsiębiorca, tym większe jest prawdopodobieństwo, że jest on gotów w sposób dowolnie elastyczny rezygnować z trzymania się autentycznego przedsiębiorczego etosu.

Nie należy więc liczyć na to, że sojuszników w walce o konsekwentną wolność odnajdzie się wśród tych, którzy pozornie najwięcej tracą na jej nieistnieniu - tamci nadzwyczaj często zadowalają się przywilejami uzyskanymi w ramach systemu "wolności reglamentowanej". Zamiast tego należy cierpliwie i niezłomnie budować wolnościowy front szerokich grup społecznych, składający się z tych, którzy opowiadając się konsekwentnie za słusznymi wartościami nie mają jeszcze żadnej systemowej pozycji do stracenia - z tych, dla których jest to nie kwestia koniunkturalnej kalkulacji, ale klarownego moralnego przekonania.

No comments:

Post a Comment