Friday, February 19, 2016

O szaleństwie odwetowego protekcjonizmu

Jednym z najbardziej rażących przykładów uporczywości ekonomicznej ignorancji i siły antyekonomicznych przesądów jest sympatyzowanie z pewnymi formami protekcjonizmu nawet przez tych, którzy twierdzą, że rozumieją zasadę przewagi komparatywnej i korzyści płynące z globalnej wolnej konkurencji. Sympatie te uzasadniane są na ogół sugestią, że udział w tego rodzaju konkurencji jest dla danego społeczeństwa rzeczywiście korzystny tylko wówczas, kiedy zasad tejże konkurencji przestrzegają wszyscy jego zagraniczni partnerzy handlowi, jeśli jednak oni sami stosują protekcjonizm, to należy odpowiedzieć im tym samym.

Tego rodzaju rozumowanie jest karykaturalnym wręcz przykładem zasady "na złość (cudzej) babci odmrożę sobie uszy". Możliwość nabywania tańszych towarów z importu jest korzystna dla ogółu produktywnych członków danego społeczeństwa niezależnie od tego, czy źródłem ich taniości jest wyłącznie przewaga komparatywna zagranicznego producenta, czy też również posiadane przez niego w kraju produkcji polityczne przywileje. Warto przy tym jednak zaznaczyć, że możliwość nabywania tego rodzaju tanich zagranicznych towarów może okazać się tymczasowa, bo protekcjonizm w sposób nieunikniony niszczy lokalną kulturę przedsiębiorczości, a wraz z nią gospodarczą produktywność. W związku z tym ci, którym w dobrze pojmowanym interesie własnym zależy na jak największej i stale rosnącej gospodarczej produktywności swoich zagranicznych partnerów handlowych, powinni wykorzystywać wszelkie możliwe pokojowe środki, aby zlikwidować protekcjonizm w krajach, z których pochodzą importowane przez nich towary.

W świetle powyższego jest oczywistym, że sympatyzowanie z działaniami klasy politycznej, która strzela lokalnej gospodarce w stopę z tego powodu, że zagraniczna klasa polityczna zrobiła wcześniej to samo gospodarce lokalnej względem siebie, jest masochistycznym szaleństwem. Nie tylko nie pomaga to w żaden sposób zrzucić jarzma protekcjonizmu z gospodarki zagranicznej, ale eskaluje fatalną spiralę degenerowania globalnej kultury wolnej przedsiębiorczości w globalną kulturę neofeudalnego kombinatorstwa.

Innymi słowy, wolny rynek, wolna przedsiębiorczość i wolna konkurencja przynoszą największe korzyści w sensie absolutnym wtedy, gdy wszyscy stosują się uczciwie do ich zasad, ale wtedy, gdy robią to tylko niektórzy, tam właśnie oni osiągają największe korzyści w sensie relatywnym. Jedynym natomiast skutecznym sposobem przybliżania optymalnego w tym kontekście stanu rzeczy jest konsekwentne dawanie dobrego przykładu: jeśli chcesz, by inni zadbali o swoją wolność, najpierw konsekwentnie dbaj o nią sam.

No comments:

Post a Comment