Monday, January 10, 2022

O trwałym oporze w obliczu ostatecznej rewolucji

Jeśli współcześni domorośli wichrzyciele i rewolucjoniści używają nieironicznie sformułowań takich jak "osoby aktywistyczne" (zwłaszcza wobec siebie samych), to można być pewnym, że na szczęście żadna nowa rewolucja już się nie dokona. Jest tak dlatego, że przeprowadzenie rewolucji wymaga jednak sporej dozy praktycznej inteligencji, zaś manifesty dzisiejszych domorosłych mącicieli przekraczają jedynie wszelkie granice karkołomnej farsy.

Nie oznacza to, że społeczeństwo jest obecnie bezpieczne od wpływów rewolucyjnych, bo pewna rewolucja dokonuje się już w tej chwili, a przeprowadzają ją nie żadni "zmarginalizowani radykałowie", tylko ścisły światowy establishment: pierwszoligowe rządy, potężne organizacje międzynarodowe oraz wpływowe instytucje medialne, akademickie i "rozrywkowe". Cel owej rewolucji jest zaś niebagatelny, bo jest nim nie tyle stworzenie jakiegokolwiek "nowego wspaniałego świata", co całkowite i bezinteresowne zniszczenie świata istniejącego: globalne pogrążenie gospodarki, kultury i relacji społecznych w otchłani inflacyjnej stagnacji, ogłupiałej roszczeniowości i histerycznej mizantropii.

W obliczu jednoznacznie autodestrukcyjnego charakteru powyższych procesów ludziom dobrej woli pozostaje w konfrontacji z nimi jedno: konsekwentnie ignorować wszelkie związane z nimi "oczekiwania", "zalecenia" i żądania, chroniąc przy tym swoich co wrażliwszych bliskich przed ich wpływem i zabezpieczając swoje indywidualne cywilizacyjne enklawy. Tylko tyle i aż tyle wymaga trwanie w postawie "tu ne cede malis, sed contra audentior ito", która jest jedynym nastawieniem umożliwiającym zachowanie w ostatecznym rachunku tego wszystkiego, co jest zachowania warte, choćby i po drodze straciło się wszystko inne.

1 comment:

  1. 1) Pierwszy akapit wydaje mi się tylko lekceważeniem "przeciwnika" lub czymś w rodzaju grzecznej argumentacji ad hominem.
    2) Następnie rysuje Pan pewne zagrożenie, ale nie ostro. Wypadałoby podać szczegóły "pogrążenia gospodarki, kultury i relacji społecznych w otchłani inflacyjnej stagnacji, ogłupiałej roszczeniowości i histerycznej mizantropii." Trudno mi sobie wyobrazić, aby mizantropia dawała grunt dla zgłaszania jakichkolwiek roszczeń (przez człowieka), a świat doświadcza mniejszej lub większej inflacji odkąd zniesieno standard złota, nie doświadczając przy tym stagnacji. Być może boi się Pan hiperinflacji, zaniepokojony obecną drożyzną, ale hiperinflacja nie jest dogodną sytuacją do rządzenia, co poniekąd godzi w Pana założenie.
    3) Również projekt oporu przez tworzenie "enklaw" wydaje mi się niejasny albo naiwny (jeśli ma oznaczać jakąś familię czy grupę znajomych którzy "pielęgnują wartości" i z góry spoglądają na "świat, który zwariował"; takie rzeczy tylko w powieściach Musierowicz).

    ReplyDelete